Teraz to dopiero wyglądam. Ogromnie smutna. Przezroczysta, przejrzysta, czysta. Czysta tak, że skażona całym syfem wokół. I taka niewinna. Smutek przepala zmęczone oczy, skórę, usta, włosy. Smutek rwie przerabiany sweter. Smutek nabiera nowego znaczenia. Smutek staje się piękny. Smutek wie, że w nim istnienie jest długie, ale można się z nim cieszyć. Jestem smutna. A wszystko, czego mogłabym sobie zażyczyć stanie się za kilkanaście dni. Niczego nie wyczekiwałam bardziej. Ale już muszę, nie dam rady wytrwać jeszcze tych dni. Jak się robi szczęście?
Oh, dzisiaj nowy miesiąc.
Te pustki można wyczuć w każdym kawałku
Wypełni mnie jak oazę