Autodestrukcja.
Dziwne deformacje ludzi zbliżają się do mnie,po czym całują mnie w policzek i odchodzą, co za tym stoi dają mi pożądnego kopa w dupę i ranią moje serce.
Nie wiem skąd mnie znają, ponoć wyczuwają mnie na kilometr. Demony ciągną mnie w dolinę, gdzie wszystko jest inne, nie na miejscu, a jednak czuję się tam idealnie, coś dla mnie, wszędzie widzę dziwaków, czuję się jak w siódmym niebie, nie chcę stamtąd się wydostać, zdecydowanie.
Wijące się czerwone postacie tańczą nago przede mną, po czym uwiodą mie tylko swym pięknym gestem, zaproszą do siebie, a ja będę zadowolona, pierwszy raz w życiu.
Dziwne zjawy krzywo się na mnie patrzą, zazwyczaj byłam dla nich obojętna, jednak teraz to się zmieniło, są zainteresowane moją osobą, a ja się ich boję. Boże, kiedy do wszystko stało się takie trapiące?
Sama nie wiem, idąc ciemnymi korytarzami widzę tylko ciemność, ale także widzę uśmiechy, są to sztuczne uśmiechy fałszywych ludzi, których również się boję, bo nie wiem której twarzy ufać, która mnie wykorzysta na zakręcie, a która będzie miała szczere intencje, nie wiem.
Od tego jest życie, tak się mówi, trzeba nauczyć się umierać, ukrywać strach, odróżniać zło i dobro, mimo że jest tak skryte. Sama już nie wiem na czym stoję, wszyscy giną, giną, giną, giną, nie ma już nikogo, z kim mogłabym pzeżyć ten koniec.