brr...
weekend we wrocławiu.
a potem wracam, jeszcze na kilka dni, do miasta, w którym wszyscy się śpieszą.
ale przynajmniej są tam dobre teatry.
dwie morgi utrapienia obejrzane (z oldź :P). kocham kobuszewskiego.
a już pojutrze szalone nożyczki (paweł małaszyński wzywa).
będę się woziła :P.
no i jeszcze koleżanki z katarzyną figurą.
warszawa ma swoje pozytywne strony.
a na zdjęciu szminkowiec, przysłoniony mgłą.
i po cholerę komu takie wielkie budynki?