Jakoś w lipcu gdzieś tak po siudmym lipca wyjechałem na mazury.
Nie byłem tam tylko na jednych wakacjach i jednych feriach a rodzina mi mówiła że nie było mnie 2 lata. W pociągu smęt był. A nie usmiałem się jak niemcy wbili do mojego przedziału. Najpierw gadali(fuj niemiecki ochydny język) potem śpiewali.(Ale miałem przy tym ubaw). Wysiadali akurat w Olsztynie głównym. Dojechaliśmy do Olsztyna Zachodniego. A niemcy się mnie pytają oczywiście po niemiecku. A ja że się uczyłem Niemieckiego długo to odpowiedziałem po Niemiecku że to dopiero Zachodni i na następnej stacji mają wysiąść. Pociąg się zatrzymał w Olsztynie głównym. I jakaś niemka zapytała się ale po polsku(fuj) czy tooo jeszt gówny.
Ja śmiejąc się odpowiedziałem tak to jest GóWNY :D. Na pożegnanie powiedzieli nam dowidzenia po polsku to ja chciałem zacynić znowu i powiedziałem po Niemiecku hi hi hi ]:->. Padał na Mazurach przez tydzień deszcz. Gdy się zrobiła pogoda (kiedy nie padał deszcz) odrazu z moimi dwoma kuzynami pojechaliśmy na jezioro :). Na nastepny dzień też była pogoda i tak przez ostatni tydzień co dziennie byłem nad wodą:). Zdjęcie było robione w stajni kiedy to dojiłem krowę:).
Kapelusz oczywiście pożyczony od Wuja. Słomę trzymam między zębami bo akurat chciałem żeby wyszło wieśniacko :). Myślę że jestem coooooll Wieśniakiem :).
Na zakończenie powiem wam że jeszcze pojadę na Mazury więc stąd mój tytuł noci.
Pozdrowieńka
CIałłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłl
Nara