Obudziłem się, a w moich uszach leciały słowa piosenki. O kurwa...nie wyłączyłem wczoraj I'poda przed zaśnięciem. Pewnie rozładowała mi się cała bateria.... -pomyślałem. Przez okno nie świeciło słońce. Słychać było tylko jak krople deszczu uderzają o parapet. Wyjrzałem na zewnątrz Ulice były puste. Nagle zadzwonił mój budzik. Spojrzałem na zegarek 7.00. Pod nosem powiedziałem -kto dotykał się do moich rzeczy?! Przecież ten budzik dzwoni tylko jak chodzimy do szkoły.
Chciałem się jeszcze położyć, ale to nie miało sensu. Przecież i tak nie zasnąłbym. Zbierałoby się tylko mnóstwo trudnych myśli. Postanowiłem poczytać coś. Jednak po chwili nie pamiętałem co było na początku książki. Nie koncentrowałem się na czytaniu jej tylko moim umysłem władały głupie myśli. Był ich tak dużo, że nie wiedziałem co mam robić. Siedziałem, tak znudzony na łóżku i czytałem jakieś durne słówka w wakacje... kiedy zadzwonił mój telefon. Patrze Gabi dzwoni.
Odebrałem słowami
-No hej:) Co chcesz?
-Siema muszę coś od razu chcieć, że dzwonię?-oburzona powiedziała Gabrysia.
-To po co dzwonisz? -powiedziałem
-Dobra nie kłóćmy się, bo nie o to teraz chodzi, Słyszałeś już? Mam dwie wiadomości dobrą i zła, którą chcesz pierwszą?-odpowiedziała
-Ale co? Dobra daj to dobrą
- Nasza stara babka od matmy przed wczoraj wygrała 150 tys w lotka.
-Że co??? Hahaha no widziałem, ją z Tomkiem .Szła taka uśmiechnięta,
-I odeszła z naszej szkoły chce jakiś własny interes otworzyć-powiedziała Gabi
-Dobra, a ta zła- trochę zrezygnowany powiedziałem
-Ale siedzisz?
-No tak, no mów cholera to co masz mówić.
-Juta wczoraj jechała z rodzicami i jej tato no ten.... Stracił panowanie nad kierownicą i dachowała . .. Jest teraz w Szpitalu...
-Gabi jesteś? W domu?
-Tak jestem
-To nie wychodź zaraz u ciebieb będę i pójdziemy razem do Julki
-dobra to czekam.
Rozłączyłem się z Gabi. Po czym założyłem bluzę, buty i wybiegłem z domu. Z tego wszystkiego zapomniałem ich zamknąć. Po kilku minutach byłem u Gabi. Czekała na mnie już ubrana. Zamknąć drzwi do domu i razem ze mną poszła do szpitala. Nie wiedzieliśmy gdzie leży Juta. W końcu ją znaleźliśmy. Leżała na łóżku podłączona do respiratora i innych urządzeń wspomagających jej życie. Szybko zostaliśmy wyproszeni z sali, lekarze tłumaczyli się, że musi teraz odpoczywać i nie możemy jej przeszkadzać. W poczekalni siedział jej tata. Gabi podeszłą do niego i spytała czy może w czymś pomóc. Pan Czarnecki poprosił ją telefon, bo jego zniszczył się w wypadku. Zadzwonił on do żony. I powiedział Aniu dobrze, że nie jechałaś z nami. Jak byś usiadła z przodu to byś już nie żyła. Julka siedziała z tyłu... Tylko nie mów mi tego tutaj... Słychać było jak mama Julki zaczełą płakać. Powiedz mi jeszcze gdzie jesteś powiedziała przez łzy kobieta. W szpitalu naszym. Odpowiedział tato Juty. Oddał Gabi telefon bardzo podziękował.. i spytał ile ma jej zwrócić za rozmowę. Gabi powiedziała, że nic nie chce, Jednak pan Michał włożył Gabrysi 50 zł do kieszeni. Tak, że tylko ja i on o tym wiedzieliśmy. Po jakimś czasie na oddzaił przyszła mama Julki i zczełą krzyczeć -Gdzie jest moje dziecko?! Michaał jak ty jechałeś, że spowodowałeś ten wypadek.?!!!!
-Aniu uspokój się, było ślisko straciłem całkowicie kontrolę nad samochodem..
-Tobie nic się nie stało?-przestraszona powiedziała Pani Anna
-N iee... tylko rękę złamałem nic takiego.
-Gdzie jest Julka?
-Tutaj-wskazał Pan Michał swojej żonie na sale w której leżała Juta.
Po chwili przyszedł lekarz i powiedział, że Julce już nic nie jest, ale w wyniku wypadku zatrzymała się akcja serca i Julka przestała oddychać. Jednak to nie trwało długo i nie zaszły żadne zmiany w jej mózgu. Ma państwo szczęście, że ktoś widział całe zdarzenie i wezwał pogotowie tylko jak pan przestał panować nad samochodem. Gdy lekarz rozmawiał tak z jej rodzicami my weszliśmy do Julki. Spytałem ją jak się czuje. Powiedziała, że teraz już lepiej, ale nie wie czy to był sen czy nie, ale tam gdzie miała wypadek do (tego miejsca gdzie jeszcze była przytomna) widziała takiego specyficznego chłopaka. Powiedział, jak wyglądał. Rozpoznałem ,że to ten Kamil. Jak go zobaczyła to wtedy od razu zapięła pasy. Miała się jeszcze na drugą stronę przesiąść, ale nie dała rady. Powiedział, ze jakaś siła nie pozwalała jej wstać(oczywiście przed zapięciem pasów). Do sali weszli jej rodzice i wtedy zaczęli ją ściskać i mówić, że tak się cieszą, że żyje, Juta dała nam znać, żebyśmy już szli do domu.Powiedziała, -zadzwonię później. Ucieszyliśmy się, że ona żyję, Po chwili zadzwoniła do mnie sąsiadka, była ona u mnie i mam niezamknięty dom. Mówiła jeszcze, że dzwoniła do rodziców i nie może się do dzwonić. Pożegnałem się z Gabi i pobiegłem do domu. Faktycznie drzwi były nie zamknięte. Wszedłem do niego i sprawdziłem czy nic nie zginęło. Na pierwszy rzut oka wszystko było na swoim miejscu. Przypomniałem sobie o wczorajszej rozmowie z Magdą. Postanowiłem do niej zadzwonić.
-Halo, słucham?-odebrała
-Cześć-powiedziałem
-Ale kto mówi?-Spytała Magda
-Kuba, dałaś mi wczoraj swój numer i prosiłaś o rozmowę.
-Aaa tak, tak muszę coś ważnego Ci powiedzieć. Może spotkamy się w kawiarni u Bridget?
-ok, a kiedy?-spytałem
-jutro, może o 19? ok?
-Dobra to do jutra papa.-pożegnałem się z Magdą i odłożyłem telefon.
Usłyszałem, że ktoś otworzył drzwi. Zszedłem na dół. Przyszłą moja mama. Od razu spytała mnie czy nie wiem co chciała pani Koźluch?
-nic takiego, po prostu na chwilę wyszedłem z domu i drzwi zapomniałem zamknąć.
-Synu, zakochałeś się czy coś? Dlaczego jesteś taki nie rozważny? Przecież wiesz, że mógł ktoś nas okraść.
-Mamo przecież wiem, a co do miłości to nic z tych rzeczy moja koleżanka miała wypadek i poszedłem z Gabrysią do szpitala.
-Co się Gabrysi stało?-spytała mama
-nie Gabrysi tylko Julce, miała wypadek samochodowy, nie pytaj