Tam, wtedy, z Nimi było... [...]
no. tyle.
Co by było, gdyby twarz człowieka mogła dokładnie wyrazić całe wewnętrzne cierpienie,
gdyby zobiektywizowała się w akcie
ekspresji cała wewnętrzna męka?
Czy moglibyśmy jeszcze rozmawiać ze sobą?
Czy nie musielibyśmy wówczas mówić, zakrywając rękoma twarz?
Życie byłoby praktycznie niemożliwe, gdyby owa nieskończoność odczuć, jaką w sobie nosimy, uzewnętrzniała się w rysach twarzy.
Nikt nie miałby już odwagi przejrzeć się w lustrze,
bo w groteskowym i tragicznym zarazem
wizerunku twarzy stapiałyby się w jedno, plamy i wstęgi krwi, rany, co nigdy
się nie zabliźnią i strugi łez, co nigdy nie będą powstrzymane
Emil Cioran, Na szczytach rozpaczy