[Lori, Saaki, Feanor (nasz host <3) i ja, CK Agora we Wrocławiu, Festiwal Popkultury Japońskiej FUTABA 2, by ktoś]
Nie pisałam całe wieki. Ciekawe dlaczego. Ano, dlatego, że zbliża się egzamin gimnazjalny i moje wyjścia z aparatem gdziekolwiek i kimkolwiek zostaly ograniczone do minimum (do zera w tym przypadku). Wczoraj ostatnie wyjście gdziekolwiek przed egzaminem i była to właśnie Futaba w CK Agora :)
No dojechałam koło 12 z minutami i zaczęło się od razu witanie wszystkich dookoła. Znajomych i mniej znajomych, no różnie to było. Ubijanie Krzysia za żart primaaprilisowy, ktory przyprawił mnie o zawał serca, gdy zdarzyła się ta sekunda przed olśnieniem, że jeste pierwszy kwietnia. Matko, jaki chaos. Ale rozumiecie o co mi kaman.
Żarcie frytek, ktore to frytki każdy nam podjadał. Obojętnie, czy był częstowany przeze mnie, Lori (eem.. tutaj wypada napisać 'częstowany'), czy też nie. Spotkanie z Lauri, wpadnięcie na Garfielda ('gdzie Agata?'). Siedzenie przy stoliku z Niuconową ekipą, obgadywanie starych bab aka klientek w drogeriach i perfumeriach.
Stanie w kolejce do host clubu tylko po to żeby zjeść ciasto. W końcu jednak wynikła z tego całkiem sympatyczna znajomość i w ogóle było spoko. Nieśmiało tylko, no bo w końcu siedział obok ciebie facet starszy o nie-umiem-policzyć-ile lat i do ciebie nawijał, podawal herbatę i ciasto i o matko, matko, matko. Tak, ten sam pan co jest tam na górze. Fajnie było, herbata była dobra, a ciasto wpieprzyła Lori w sztukach cztery.
Potem pożegnania. Się trza było przebiec po obiekcie i poszukać ludzi, a notkę zakończę takim głupim akcentem:
Garfield: *rozłożone łapki i mina zbitego psiaka*
Ja: No dobra -.-' *tula*
Garfield: *łapie... łapie... no tak mocno łapie o_O*
Ja: No, to pa *o_______O na gębie i idzie*
Garfield: *w połowie drogi* Ej, Haribo?! *krzyku krzyk*
Ja: *odwrót*
Garfield: Zadzwonisz jutro?! *krzyku krzyk*
Ja: Spierrr....DZIELAJ! *bo sobie przypomniała że kilku znajomych dorosłych jest w pobliżu xD*
No. Zdjęć mało, materiał do artykułu jest. Hari szczęśliwa <3