_proszę o niekomentowanie mojego wczorajszego niewyjściowego wyrazu twarzy. był on spowodowany nadmierną ilością wrażeń i alkoholu... chyba z większym udziałem tego drugiego..
Rozkładam ręce...
Modlę się w podzięce..
Lecę jak ptak..
Niczego już nie będzie mi brak..
Ponad wami...
Ponad tymi wszystkimi problemami..
Nadchodząca noc będzie głucha i ciemna..
Ogarnia mnie nieprzenikniona pustka tajemna
A ja samotnie ponad wami...
Nie przejmując się politykami
Mając gdzieś wszystkie zasady i morały
Prosząc by nimfy me ślady ścierały
Ucieknę... daleko..
schronię się nad piękną rzeką..
niedostępna, zagadkowa, ucieknę...
"Dziękuję" to ostatnie słowo jakie wyrzeknę.
Nie, to nie tak.! naprawdę jestem szczęśliwa,
czasem tylko troszeczkę złośliwa..
Ale to już nie ważne,
w końcu postępuję odważnie,
przepełnia mnie optymizm, to on dodaje siły
stara się by radość i szczeście me serce napełniły.
Czuwa nad tym, by moje marzenia się spełniły,
dzięki niemu rany mojego umysłu się zabliźniły.
Nadeszła już ta chwila by z głową do góry wstać!
Zamierzam iść, nie pozwólcie mi zostać..
Jestem do życia upoważniona, dlaczego nie czerpać z niego wszystkiego najlepszego?