mam go głęboko w piździe.
proszę wszystkich szanownych komentujących o niebawienie się w szukanie dwuznaczności w tym zdaniu.
....
tak mam go gdzieś.
w nosie by się nie zmieścił
w dupe go nie załaduje, bo byłoby to z niemałą niekorzyścią dla mnie - mogłabym nie móc się wysrać.
po co się męczyć?
a tam póki co nikt nie zagląda to niech se siedzi.
nie mam czasu na zbytnie rozpisywanie się
pierdolenie o szopenie
i wymyślanie jakiś zdrętwiałych farmazonów na tematy smętne, nędzne i niewłaściwe, tylko po to, żeby rzesza moich rozwrzeszczanych wielbicielek miała co robić w taki oto bezsensowny sobotni poniedziałek* jak ten.
otóż moi drodzy, wena zawodzi, a zwłaszcza o tak wczesnej porze. -.-
na ślipia nie widze -.-'
zaraz lece z miotłą do kościoła i będę się charytatywnie udzielać w akcji oparzonej kryptonimem"sprzątamy Dom Boży" hah.
brechta.
potem z Bananami i Paulinami na miasto, a potem mecz Motor-Śląsk.
joł.
*sobotni poniedziałek- sobota z milionem pracowitych planów na cały dzień. jednym słowem: nędza nędza i jeszcze raz nędza! wyobrażacie sobie poniedziałek zaraz po piątku?! agrr... :[
frazeologizm powstały w sposób przypadkowy przez pomyłkę literową autorki
PS: Wszyscy jesteśmy beznadziejni. Każdy na swój sposób. Nie ma ludzi gorszych i lepszych, wszyscy jestesmy tak samo beznadziejni. ale od nas zalezy czy będziemy trwać w tej bezdennej beznadziejności czy weźmiemy się w garść i pokażemy całemu światu, że nie jest tak jak wskazują pozory.