Bartek w roli przybysza z innego wymiaru ;)
* * *
To przykre- czuję, że osiadłam na mieliźnie. Nie zaskakuję, siedzę wśród pomysłów, na które brak mi chęci do realizacji.
Wszyscy ruszają dalej, ja stoję w miejscu.
Zachwycam się zdjęciami prawdziwych artystów, dostrzegając coraz więcej błędów w moich pracach.
Czuję, że to nie ma sensu- p o c o ?
Najgorsze jest to, że czasu jest mnóstwo. To brak jakiejkolwiek mobilizacji, który na dłuższą metę potrafi być przytłaczający.
A może wystarczyp o prostu podnieść się i umówić się z kimś na zdjęcia? Zaczęłam jednak myśleć o wszystkim poważniej. Nie chcę robić zdjęć tylko dla wypstrykanej migawki czy po to, żeby móc wstawić je później na fotobloga czy facebooka. Chciałabym odkryć w tym wszystkim coś, co będzie dla mnie charakterystyczne, czym będę mogła się wyróżniać. Chciałabym, żeby wszystko było zaplanowane od a do zet- łącznie z makijażem, stylizacją, odpowiednim miejscem... Przestało interesować mnie 'pstrykanie dla pstrykania', pragnę, by to, co robię miało duszę i zapadało w pamięć na długo.
Co zrobić, żeby się podnieść? Wiem, że stojąc w miejscu nie pójdę dalej. To takie oczywiste. Czekam. Sama nie wiem na co. Na chęci? Przecież je mam. To czego mi brak? Może to zwykłe przemęczenie? Może brak konstruktywnej krytyki?
Czuję, że gdy/jeśli wrócę, szykują się wielkie zmiany.