


Blog kończy działalność.
Na tę wieść zaczęłam przeglądać stare notki i zastanawiać się, w jaki sposób je uwiecznić. Nie piszę już tu z taką częstotliwością jak kiedyś, ale stwierdziłam, że na te ostatki jeszcze coś wrzucę. Chciałam to zrobić w poniedziałek, ale byłam na tyle zmęczona, że wzięłam się za to dopiero dziś.
Mianowicie, chciałam wspomnieć, że w niedzielę odwaliła się dobra beka xD Miało być inne towarzystwo, ale plany się pokrzyżowały. W trakcie wośpu odezwało się inne, to mówię, a ch*j. A że ja plan na ten dzień miałam jeden (inny niż to towarzystwo przewidziało), to stwierdziłam, że yolo.
I tutaj ponownie ufam intuicji. No nie. No sorry.
Ale szczerze? Uwielbiam w sobie to, że jak coś sobie wymyślę, to to robię. I jaram się jak popierdolo*a.
Widoczek z dali, niespodziewany korytarz i strategiczny one more time. Później zimne piwo dla ochłody. A raczej ostudzenia emocji. Mijanie się z pewnym człowiekiem i szybka myśl o tym, jak rzeczywistość się zmieniła. Ile relacji tej zmianie uległo i ile wspomnień zostało. Przecież ten facet z dzieckiem w ramionach, był kiedyś z moją ówczesną kumpelą!
5 minut. Małe piwko. Messenger. Gig w bok. NIE, BO... PATRZY.
No kur*a. Niech mi jeszcze kiedyś spróbuje napisać. To zginie od własnej broni.
Dlaczego akurat to zdjęcie na koniec? Bo nikt nie wie, o ch*j chodzi xD Oprócz mnie.
A ja siedzę w lutową noc i wspominam inną, wrześniową.
Uśmiecham się na myśl, ile razy przeznaczenie dawało mi znać.
Klamka w klamkę.
Drzwi w drzwi.
JA PIERD*LĘ.
A z takich bzdurek? To mam fazę na oglądanie pewnego trendu na tiktoku.
Jestem już starą babą i tiktoka odkryłam późno.A o cholerę w nim chodzi, jeszcze później.
A gdy okazało się, że na yt powstały z nich całe sklejki, to w ogóle obszczałam się szałem xD
Oglądam ten trend i tak się zastanawiam w ramach nocnego relaksu; co by było, gdybym wtedy postawiła telefon, nagrała z ukrycia i pokazała po fakcie śmieszkując, że "aaa, bo wiesz, chciałam tak tylko dla śmiechu trend nagrać"? Cholera wie, czy faktycznie uznałby to za żart, a ja skrycie bym się jarała, czy by się obraził.
I teraz uwaga.
PRZECIEŻ TO SIĘ WYDARZYŁO.
Bez nagrywania, bez trendów, bez pieprzonych tiktoków.
Samo z siebie.
I do teraz stanowi jedno z moich najbardziej ekscytujących wspomnień.
PS I dowiaduję się dziś, że dokładają starania, żeby blog jednak nie kończył działalności ;)
https://www.youtube.com/watch?v=RYr96YYEaZY&list=RDRYr96YYEaZY&start_radio=1