Pogrążona w smutku
Siedzę zamknięta w czterech ścianach,
Rozmyślająć nad wieloma sprawami,
Nie mogąc znaleźć rozwiązania.
Wszystko mnie przygniata...przygnębia...
Co ja do cholery zrobiłam nie tak, ze tak musze cierpieć?!
Zero we mnie życia, zero jakiegokolwiek entuzjazmu...nie chce udawać ze wszystko jest wporządku, bo nie jest.

Nie potrafie sie dogadać z własna matką, cały czas na mnie klnie, bo jestem inna niż starsze rodzeństwo...
Najchętniej miałabym wszystko w dupie..
gdyby nie to, ze jakoś musze sobie radzic, ze wzgledu na niego


..
totalna załamka..KURRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRwa
Jak mam wszystko sobie uporządkować?! Jak mam wyjść z tego wiru smutku i zalu?!Nie oczekuje porad, bo i tak ich nie posłucham..taka już zajebana jestem. A zreeesztą...co kogo to obchodzi?! po co ja przynudzam?! koncze juz bo to bez sensu...
Szczerze mówiąc, mam dość prowadzenia tego zasrańca(czyt. fbl), szkoda mi czasu...dlatego jak nie bede długo dodawała nowych fot, to sie nie dziwcie...
Zawiodłam na całej lini...i tyle...