Jakoś znów mi smutno.
Zróbcie coś ze mną, cokolwie. Zabijcie. Wyrwijcie moje wnętrzności.
Zjedzcie moje serce. Zrócie cokolwiek, by chociaż trochę się zmieniło.
Stoję w miejscu ze szkołą, z nauką. Odrętwiała i be oddechu.
Coraz częściej boli mnie serce-nie metaforycznie i nie w przenośni.
Siedzę, słucham muzyki, trochę czytam, piszę tutaj i w zeszycie.
To jedyne na co jeszcze mam ochotę, jedyne co robię bez nerwów.
Jestem zagubiona, mała, niczyja, smutna, wrażliwa, krucha.
Nieinteligętna, płytka, asertywna, irytująca. Jestem dzieckiem.
Jestem przykra, niemiła, niezdolna do istnienia.
Jestem. A może już mnie nie ma?