Boli mnie głowa...
Wieczne modlenie sie w duchu by jednak wszystko się ułożyło...
By wszystko wróciło do normy...
Od dwóch tygodni jest do dupy....
Od Niedzieli mam dość...
Dziś wymiękam totalnie... Zapadam się w swojej niemocy. Czy dostanę jeszcze jedną, tą ostatnią szansę??? Czy na prawdę nie zasłużyłam na odrobinę zrozumienia? Czy na prawde nie zasługuję na szczerą rozmowę? Chciałabym tylko wszystko wyjaśnić.. To wszystko.