Kolejny pusty dzień do kolekcji.
Wyszłam dziś znów, bawiłam się z kotem, wypiłam herbatę u Uli.
Wczoraj w nocy dostałam niebezpiecznie dużego wyrzutu szczęścia bez powodu, a chwilę po tym jakoś szczególnie mocno zaczęła pociągać mnie myśl o skończeniu tego wszystkiego w takim właśnie stanie.
Znalazłam aktywną osobę na Instagramie i zadzwoniłam. Tak po prostu. Padło na kogoś z kim miałam kiedyś super kontakt. Jak zadzwoniłam była 1 w nocy, gadaliśmy ze dwie godziny, słuchaliśmy muzyki i gadaliśmy o parówkach z majonezem xD doceniam. Wyborne towarzystwo. Jestem szczęściarą, że mam w życiu takie osoby do których mogę odezwać się po latach. Zawsze ktoś przy mnie jest. Aż czuje, że nie zasługuje na to. Chciałabym umieć się odwdzięczać.