Wita państwa dzisiaj Mase we własnej osobie i pełnym rynsztunku. Rutynowa robota, nie?...
Facet niesamowicie poprawia mi nastrój.
Jestem wredną jędzą. Tak, jestem. Cóż w związku z tym?
Żeszkurka, równowaga musi być- nadmiar słodziutkich, milutkich (obłudnych...) pieszczoszków powinien zostać wyrównany. Zgłaszam się na ochotnika.
Aczkolwiek proszę nie spodziewać się, iż wezmę do ust papierosa, zacznę pić tanie wino pod mostem i pomaluję oczy czarną kredką 'na pandę'... Komedia! Bez przesady.