i co? i chcecie mi powiedzieć, że moje "wymarzone, upragnione" wakacje dwa tysiące osiem dobiegają końca, tak?
zakrywam uszy i udaję, że nic nie słyszę. bo nie chcę słyszeć o tym, że za osiemnaście dni zacznie się depresja pt "Lotnik".
bo nie chcę słyszeć o tym, że budząc się o szóstej piętnaście, każda minuta przeleżana w łóżku będzie, jak okład na bolącej ranie.
a o 16.30 stojąc pod wiaduktem będe czuła kłucie w brzuchu - bo jedna drożdzówka nie starczy.
nie chcę.
ale cóż - wszystko do czegoś prowadzi. mam cel i do niego dążę.
: ) uśmiecham się teraz i miło wspominam patrząć na te zdjęcie
- Ukraina
i nic więcej nie powiem