Styczeń to jest czas, kiedy witam się bez uśmiechu, mylę numery autobusów i miewam dziwne sny. Złamałam już wszystkie noworoczne postanowienia i nie jest mi wstyd. Rozmowy się nie kleją, książki leżą przerwane w połowie, słucham starych piosenek i wracam do przeszłości. Choć byłam w niej tyle razy i znam już wszystko na pamięć. To taki czas, kiedy wydaję mi się, że będzie tak już zawsze...miałko i depresyjnie.