Trochę w tej szkole nudno. Cały czas trzeba siedzieć i sprawdzać czy nikt nas nie śledzi. Filip jest bardzo chory, dlatego nie udziela się na naszym, najlepszym blogu w kosmosie.
Strasznie mi go żal, więc stwierdziłem, że zabiorę go w magiczne miejsce. Tam wszystkie choroby odchodzą w niepamięć, na przykład jak ktoś je obiad i wpadnie mu marchewka do zatok to tam od razu wypada. Ale... przejdźmy do rzeczy.
Poniedziałek: 6:40 Pobudka - wstajemy i jemy na śniadanie sto kiełbas.
12:30 Dojechaliśmy do celu.
20:04 Powoli zasypiamy, czyli jeszcze trochę zostało.
19:08 Już śpimy, bo trochę się zmęczyliśmy.
Wtorel: 13:40 Kokoski
Środa: TEN DZIEŃ BYŁ NAJLEPSZY. Chciałem zrobić niespodziankę Filipowi. Poszedłem znaleźć jakiegoś karpia w krzakach. Znalazłem tylko jednego, potem poszedłem do jakiegoś budynku ( stoi obok naszego namiotu - to chyba jakaś leśniczówka hehe). Kiedy wróciłem Filip był już zdrowy, wiedziałem zanim podszedłem do namiotu bo po pierwsze już tak bardzo nie kaszlał, a po drugie przywołał jakiegoś kolorowego ptaka. On tak zawsze :P xD.
Wieczorem bawiliśmy się i dokazywaliśmy jedząc pysznego karpia ( mmmmm-m ).