Daj, daj tej dziewczynie biały welon, kup, kup dwie obrączki szczerozłote
Zgaś, zgaś podły uśmiech ludzi złych
A potem daj, daj tej dziewczynie czyste ręce,
Idź, idź do jej matki na niedziele,
Walcz, walcz niech was nie pokona czas
Szarość zwykłych dni jej nie porazi,
Place, które śpią jak po chorobie
Ciasny stary dom bez gniazd bocianich
Świata groźny szum, co płynie z gazet
Świecić będzie jej urody nagość w czarno-zimną noc i w dzień majowy