Dzisiejsze zawody.

Tak, tak. Oglądałam dziś ZT w Bryllandii. I, ku mojemu zaskoczeniu, w klasie L startował pan Marcin, instruktor z Hermanowa (niezorientowanych odsyłam na mój blog, do notki pod tytułem: "Morfina...?"). Kibicowałam mu. W ogóle, całemu WTK Hermanów, bo tylko z tym klubem (wśród startujących) mam "bliższe stosunki".

Jestem zadowolona, lecz spieczona. Okropnie. Mam całą czerwoną twarz i łydki. Oczy mnie pieką od wiatru, piachu i pocierania, twarz od słońca, głowa boli. Ogarnęło mnie zmęczenie, nic mi się nie chce. W związku ze stanem moim i Czesia jutro prawdopodobnie nie pojedziemy do Bryllandii zobaczyć ZR, chociaż wszystko okaże się wieczorem.

Czy napiszę dziś notkę na Onecie? Zależy od tego, ile jeszcze będzie burz, czy Onet będzie chciał współpracować (dla zorientowanych, lecz zapominalskich, przypominam, jakie wywijał wczoraj numery...) i czy będę miała na to ochotę po dzisiejszym dniu.

Co do zdjęcia, jakość jest perfekcyjnie zniszczona, po prostu tragedia, ale przynajmniej widać, że to SKOK. Chyba klasa L, ale pojęcia nie mam, jaki to może być zawodnik. Wiem, że nie mam chyba zdjęć pana Marcina, ale za to mam kuca, który w klasie L pobił wszystkie (wielkie) konie...

Gratulacje!