


Moja banalność przejawia sie w nadgorliwym analizowaniu etapów mojej egzystencji. Dopisuję ideologie do długich nocy i braku wczesnych poranków, żeby wierzyć w życie po śmierci. Zapijam i zapalam sie na śmierć. Czytając przy tym Paula któremu mogę przyznać rację. Umiera sie z różych powodów. Ja robie to z miłośći, żalu, smutku, rozczarowania a przedewszystkim z nudów. Umieram nie dlatego zeby umrzeć ale dlatego żeby żyć na nowo. Jestem sumą ludzi, których spotkałam. Byłam kamieniem, liściem, brzozą, gównem. Robiłam niewłaściwie obarczając żalami pół świata. Rozgrzeszyłam się sama. Jest juz w sumie dobrze. Ja mam przyjaciół.
Zawsze trzeba wiedzieć, kiedy kończy się jakiś etap w życiu. Jeśli uparcie chcemy w nim trwać dłużej niż to konieczne, tracimy radość i sens tego co przed nami.