mam nadzieję, że przyszły rok wcale nie będzie wyglądał, tak jak dzień dzisiejszy,
bo mimo, że święta naprawdę lubię, mam cudowną rodzinę, to jednak czuć pewną pustkę, którą ciężko wypełnić
i nawet kadarka, ani bourdeaux, ani żywiec, ani tyskie, ani pasterka w mokierskim parku nie są w stanie zapełnić tego fragmentu.
a uświadomienie sobie problemów niektórych znajomych w porównaniu do moich błachostek drżni najbardziej.
czas na zmiany.
coraz trudniej jest mi cieszyć się czyimś szczęściem, to po prostu zwykła zazdrość, że macie coś, czego tak bardzo pragnę,
no ale po dzisiejszej rozmowie z Madzią wiem, że trzeba się ogarnąć od przyszłego roku,
skończyć ze słabościami, z uzewnętrznianiem się publicznie, z pewnego rodzaju masochizmem, z końcem tego roku zamykam tego bloga, mam nadzieję, że nie trzeba będzie zakładac nowego. po prostu ten jest swego rodzaju mekką, do której zawsze wracam.
do nowego roku niedaleko, to i warto nastawić się pozytywnie, że ten 2014 (ja pierdole) przyniesie jakieś zmieny :)
pozytywne zmiany :)
wesołych świąt,
ciesze się waszym szczęściem :)
z tej strony ogromne podziękowania dla osób, które ostatnio były przy mnie :) możliwe, że i o Ciebie chodzi drogi czytelniku ;)
zdrówko! :)