Minęły ponad dwa miesiące.
To aż ponad 60 dni.
Nie wiem w zasadzie ile dokładnie. Nie obchodzi mnie to i nie bawi liczenie Szczęścia co do dnia.
Bo przecież szczęsliwi czasu (i dni) nie liczą, no nie?
Tak, tak. Jestem szczęśliwa.
Każdy kolejny dzień uświadamia mi, że lepiej być nie może.
A jednak.
I z każdym kolejnym dniem uświadamiam sobie, że szczęscie bywa jednak namacalne.
No i strach powoli odchodzi.
Bo nadeszło zaufanie.
<3