Kocham to zdjęcie, nie za bardzo wiem dlaczego. Niemcy. Moja siostra ze swoja przyjaciółką.
Jedynym plusem mojego pobytu tutaj, jest to że odzyskałam laptopa. Jeeej.
Chociaz na chwilę wróci mój pamiętnik z Niemiec. Postanowiłam, że zgram go
sobie w razie czego na pen drive.
Wczorajszy wieczór, noc jak i całokształt zaliczam do tych jak najbardziej
udanych. ;) Naprawdę, Teodor, jezioro i nasze rozmowy ciągle o tym samym, a
najbardziej chyba Twoja obecność-poprawiły mi humor.Wiem też, że ta noc była
dość znacząca. Upewniła mnie w moich przekonaniach. Teraz jestem już pewna
Ciebie i przyjaźni z Tobą. Dziękuje. Za wszystko..
Leże sobie z Sakhi (męska wersja saheli) i rozmawiamy o życiu i o jego
końcu. Doszliśmy razem do wniosku, że życie jest mega chujne, ale ludzie
sprawiają że warto podjąć się trudu i.. walki. Leżąc tutaj dochodze do
dziwnych wniosków. nie podziele się z wami nimi. Są bardzo osobiste. Dobra,
nie przedłużam. Oddaje wam kolejny dzień..
ps. jest fatalnie. Juz dawno nie czułam się aż tak źle..Westchnąć cicho, kolejny raz powtórzyć 'będzie dobrze, bądź dzielna'.
Dzień 39.<w sumie 40,bo już świta>
Z Mysią nadal źle.. humor ogólnie mi mega nie dopisywał, ale moi wspaniali
przyjaciele psychopaci rozbawili mnie do łez. Bawiliśmy się dziś w 'ciuciu
babkę' w lesie. Czy ktoś normalny szuka się o 22 w lesie z zawiązanymi
oczami? Każdy z nas bynajmniej raz przyrżnął w drzewo. Jess-rozcieła sobie
czoło, ja nabiłam sobie guza, a Noe ma całą obdrapaną reke. Ale to nic. Bo
bawiliśmy się przednio. Jeszcze nie wiem wprawdzie dlaczego Alan, Denis,
Marcel i Ralf nie maja żadnych obrażeń -ale to się wytnie. Po naszej
zabawie, zrobiliśmy jak zawsze ognicho, po ognichu-Alan pojechał na chwilę
do domu, a my z Jess poszłysmy na naszą łąkę, z której widać :
a)góry
b)piekne pola
c)konie
d)jezioro
co do punktu c, widać je za dnia, nocą raczej śpią? Kocham to miejsce. Jest
częścią mnie.Siedziałyśmy wpatrując się w księżyc i gwiazdy.Nagle Jess
wykrzykneła:
-Patrz!
-Co To? -spytałam,.
-spadająca gwiazda! - odpowiedziała wskazując jakiś punktcik na niebie.-
Szybko życzenie! -zaśmiałam się. - No szybko ! - w myślach wypowiedziałam
życzenie,ale chyba bardziej dlatego, że tego chciała,niż przez wiarę w to.
-Głuptasku, gwiazdy nie spadają. - odpowiedziałam śmiejąc się.
-Spadają!
-Zdradzić Ci moją teorię? - była pierwszą osobą , której chciałam to
wyjawić.
-Jasne, ale i tak mnie nie przekonasz. - powiedziała usmiechając się równie
szeroko.
-Sądze, że one nie spadają. Gasną tylko, kiedy ludzie przestają zwracać
uwagę na ich piękno. I mam jeszcze taką jedną definicję gwiazd, ale znając
Ciebie będziesz sie z niej śmiała.
-Powiedz.
-Nie. -zaczyna mnie gilgotać. -Dobra, dobra. -śmieje się. - Już mówie, ale
przestań ! -wyjawiam jej drugie znaczenie gwiazd według mnie
-Jacieee. tak to nigdy nie myślałam, ale wiesz..Mozesz miec rację.
-Ja często ją mam. - mówie dalej szczerząc się cholernie.
-Niee.
-Taaak.Tylko wy to zauważacie zbyt późno.-milczałyśmy przez chwilę
wsłuchując się w jakieś robaki hałasujące w krzakach i we własne oddechy.
-Noce są coraz zimniejsze..-powiedziała smutniejąc.
-Tak..-odpowiedziałam.
-A wiesz co to oznacza? - ponieważ nie wiedziałam kontunułowała-że
wyjeżdzasz. I kolejny raz przejdę przez proces tracenia Cie..
-Co do tego mają noce?
-Nie wiem.. Ale kiedy zaczynają się robić zimne, tak jak ta, wiem , że już
nie długo się rozstaniemy.. Wiesz, że rzadko widuję spadające gwiazdy? W
sumie to po raz pierwszy taką zauważyłam..I wiesz na co poszło moje jedyne w
życiu życzenie?
-Nie..
-Chciałabym Cie nie stracić..-chciałam jej przerwać, ale uciszyła mnie
gestem-Nie stracić, nie oznacza zatrzymać. Wiem, że nie mogę Cie zatrzymać
Mika. Nie należysz do mojego świata..Masz własny, masz przyjaciól którzy na
Ciebie czekają, masz tam swoje życie.. Ale nie chce Cie tracić rozumiesz?-
zauwazyłam spływającą łze po jej policzku, przysunełam się do niej, a ona
podniosła głowę i połozyła ją na mojej klatce piersiowej.-Błagam, zadbaj o
siebie.Nie pozwól bysmy Cie stracili..
-Jess ja..
-jestem ! -przerwał mi Alan biegnąc do nas scieżką.-Cieszę się, że..-zamilkł
widząc nasze miny.Bez słowa położył się obok mnie.Wsunął swoją rękę pod moją
głowę, a drugą ręką wytarł łzy Jessici.Leżelismy w trójkę nie przejmując się
zimnem i tym, że właśnie zaczeło padać.Nie odzywalismy sie do siebie zbyt
często. Leżeliśmy pogrążeni w swoich myślach.
-Wrócę tu.-przerwałam może z godzinne milczenie.
-Wiem.
-wiem.-powiedzieli równocześnie.-Wygodnie Ci?-spytała Jess.
-Troche cięzko mi się oddycha.-odpowiedziałam zgodnie z
prawdą.Niespodziewanie trzepneła mnie w głowę.
-ejj ! A to za co?-spytałam chwytając się za głowę.
-Za to, że mi prędzej nie powiedziałaś !
-Alan! zabroń jej mnie bić!-powiedziałam szturchając go.
-Zaaa - ziew - braniam .
-Ale jesteś przekonujący..-odpowiedziałam z rezygnacją. Około drugiej
postanowilismy wrócić do domu.Najpierw pożegnalismy Jessicę, a potem
staliśmy jeszcze przez jaką godzinę na tarasie rozmawiając. Szczerze mówiąc,
to tylko jeden fragment z tej rozmowy utkwił mi mocno w pamięci.
-Wytrzymasz ze mną jak mam zły humor? -spytałam go.
-Nie..
-Słucham?-weszłam mu w słowo.
-Nie przerywaj Mika.Nie, ale nie mam większego wyboru. Dlatego, że nie
wytrzymam już bez Ciebie.
-Kochasz mnie? -spytałam, i natychmiast pożałowałam tego pytania. Brawo
Wika. Zachowałaś się jak typowa idiotka z idiotycznych filmów. Alan,
spojrzał na mnie najpierw a potem się rozesmiał. Śmiał się i śmiał, a ja
pogrązałam się w swoim wstydzie. Chyba zauważył, że nie jest mi do śmiechu,
bo przestał się smiać.
-To, że nie powtarzam tego sto tysięcy razy dziennie nie oznacza, że tak nie
jest.Prawdziwe uczucie nie potrzebuje przecież słów.
-Nie wystarczy powiedzieć"kocham", żeby kochać. -dodałam usmiechając się.
-A prawda jest taka, że szczęsliwe pary nie powtarzają stale" kocham Cię".
Oni wiedzą o tym , że się kochają.
-Stale powtarzanie tego samego zmniejsza magię tego słowa? -spytałam.
-Dokładnie. A teraz, masz klucze do domu?
-Nie, powiem sezamie otwórz się. - zaczeliśmy się śmiać.
-Okno?
-Drzwi. Mama wie, ze dziś byłam z wami.
Pożegnalismy się, weszłam do domu, ledwo ściągnełam buty, a już dzwonił. Wyjełam telefon i usłyszałam jego ukochany głos:
-Wiesz jak bardzo się za tobą stęskniłem?
edit: rozmowa z przed jakiś dwóch minut z Panną J.
-Mika, Mika,nie rozłączaj się ! Zapomniałabym!
-Noo?
-Zostaniesz moim pingwinkiem ?
-Że co?-odpowiadam i zaczynam się śmiać.
-Gdzies czytałam, że kiedy pingwin znajdzie swojego przyjaciela zostają razem aż do śmierci.-odpowiada dumna z siebie.
-no to nie za długo chcesz ze mną zostać.
-Nie zmuszaj mnie żebym stała się mordercą pewnego pingwina z powodu głupot jakie wygaduje!
-to pingwiny gadają?
-hahahahaha
-hahhahahah.wywalą mnie stąd przez Ciebie!
Zanim umrę, chcę walczyć o życie. Dopóki mogę iść o własnych siłach, pójdę tam, gdzie zechcę