No to przedstawie wam moją historię ;))
Dzień pierwszy .
bleeeeee. strasznie dluga podróż i przymusowy postój. Noc w aucie, pukpuk policji i świetliki, które widziała tylko moja mama. Podjechalysmy nawet na koncert w Trier. Ale byłyśmy zbyt zmęczone,by wytrwać. Uciekający chomik, "masz kategoryczny zakaz ruszania się ! " , oraz moje "ja tu nie śpię.lampa mi świeci.Chyba, że założe okulary przeciwsłoneczne." Ogółem opisałabym wam bardziej, ale na serio, padam na twarz. Poza tym, jeszcze nie dojechałyśmy i zaraz padnie mi bateria. Jest coś po 4 a ja właśnie się zbudziłam. Ide spać dalej, jutro będe już w mieście gdzie dzieją się cuda...
Dzień drugi.
Jaaaaaaaaaaaakaaaaaaaaaaaa jaaazda. Ich liebe Deutschland ! :D od początku. Przyjechałysmy na miejsce, gdzie czekała juz na mnie paczka moich przyjaciół i pani Katarzyna z ciepłym obiadkiem<mniam>. Wielkie wzruszenie spowodowane mega miłym powitaniem,i fatalne samopoczucie spowodowane nagłą i rychłą zmianą klimatu. Dyskretnie rozglądam się po twarzach przyjaciół w poszukiwaniu jednej,ale doświadczam tylko zawodu. Nie ma go. Dziękuje wszystkim jeszcze raz za niesamowite powitanie i spadam do domu. Biore prysznic, kładę się z zamiarem snu,a tu nagle jak jakiś 'perszing'do mojego pokoju wpada Jessica i już od progu wrzeszczy, że mam szybko się szykować. Jęczę tylko, że jestem zmęczona, ale zwlekam swoje zwłoki z łóżka i ide z nią. Dochodzimy do niej do domu, gdzie siedzą już Denis,Kathrina,Ditmir,Noe i Ralf, z skrzynką piwa Bitburger. To grzecznie pytam Jessici o co chodzi.
-Mecz jest ! - mówi do mnie i śmieje się.Siadamy , gadamy i zaczyna się mecz. Niemcy strzelaja gola, więc wszyscy bierzemy wuwuzuele i wyjemy na tarasie.Słyszymy, że całe miasteczko wyje z nami.Śmiejemy się z Ralfa, gdyż nie wychodzi mu wycie. Wchodzimy oglądamy dalej, i juz po chwili znów wyjemy ze szczęścia. Kolejny gol. Mecz kończy się wynikiem 4:1 dla Niemców, więc wychodzimy na paradę szczęścia. Jest niesamowicie. Ludzie,poprzebierani w barwy państwa tańczą na ulicach,wszędzie słychać huk otwieranych szampanów i ryk trąb.Człowieczki świewają,łapią się za ręce i puszczają różno kolorowe balony do nieba.Parada idzie dalej, ale my, zaproszeni przez francuzów- idziemy do nich na taras,gdzie czekają już na nas butelki piwa i szampana.Śmiejemy się, że prawie nikt z nas nie jest prawowitym Niemcem,ale sukces świętujemy jak własny. Francuzka,okazuje się być Polką, która wyszła za francuza i potem zamieszkała z nim w Niemczech. Okazuje się również, że są to rodzice twarzy , którą wypatrowałam od przybycia.Dziwie się strasznie,ale staram się by nikt tego nie zobaczył. Jessica dzielnie tłumaczy mi zdania,których nie rozumiem,więc jakoś normalnie mogę funkcjonować. Nagle pojawiają się dwa słodki Yorki, a ja, jak to ja, od razu zabieram się za głaskanie jednego.
-NEEEIN!-słysze i odskakuje przerażona.Patrzę na wszystkie osoby, i nie rozumiem o co chodzi. Francuzka przemawia do mnie:
-One nikogo nie lubią. Są agresywne i z mężem nie możemy sobie z nimi poradzi ć..Ugryzą Cie. - patrzę tylko na nią i nawet nie wiem co powiedzieć. Kocham psy, i od tamtego feralnego pogryzienia żaden z nich mnie nie ugryzył.
-Jak się wabi ? -pytam wskazując na jednego.
-Dejzi. - wyciągam rękę i pozwalam się obwąchać.Kiedy pies wyraźnie przywykł do mojego zapachu,delikatnie głaszcze ją po główce.Warczy.- A nie mówiłam?- pyta francuzka,a ja ją ignoruje.Patrzę dalej na psa i mimo, że warczy głaszcze ją nadal.Nagle warczenie ucicha, i w tym momencie zabieram rękę. Tak jak myślałam, Dejzi podchodzi do mnie po więcej.Biorę ją sobie na kolana,i bujając się na huśtawce,głaszcząc psa - pękam z dumy. Wszyscy patrzą na mnie jak na kogoś, kto ma3 głowy.
-Jesteś jedyną osobą, oprócz mojego syna, którą polubiła Dejzi..- mówi francuzka
-xyz- dodaje francuz , a Jessica szybko i tłumaczy " tzn, że idealnie pasujesz do ich syna.Mówi, że musisz go poznać". Uśmiecham się pod nosem. No tak. Oni nie mogą wiedzieć..Siedzieliśmy sobie,śmieliśmy się i gadaliśmy o glupotach. CZułam się zerem,kiedy zdałam sobie sprawę, że tylko ja posluguję się płynnie jednym językiem. Francuzi-3,Jessica 4,reszta po 2. jejej. wielkie podziękowania w stronę Polskich szkół. Ale i tak bawiłam się super. Poczułam wkońcu akceptacje i radość z bycia kibicem Niemiec.Wkońcu ktos mnie kuma ! :D
Lecę się położyć. Padam na twarz. ;D
Ahh. siedziałyśmy dziś z Martą i nadrabiałysmy czas. Superowo fajnie bylo pogadać :)))) ahh, nadużywam ahh.
jutro musze iśc do weterynarza:( potem rowery z Misiem <juhuu. brakowało mi tego! :) > i potem praca.
a teraz nadrobię zaleglości na waszych pb.
;*