Ile się człowiek musi powkurzać zanim umrze. xD Czasem życie stawia mnie w bardzo stresujących sytuacjach - jak ta dzisiejsza.
Już rozpoczął się szał przedmaturowy - który mnie nie dosięga. To nie tak, że jestem taka pewna siebie. Noga się zawsze podwinąć może. Chodzi tylko o to, że ufam sobie. Przygotowywałam się do tej maatury na poważnie od dwóch lat. Dziś powtarzałyśmy z Dalką połowę lektur. Głowa z lekka pęka już od tych nazwisk, dat i miejsc. Pytania w stylu "ej, a Bogutówna to była Justyna czy Jagna?", bądź " Robak to potop nie?" są na porządku dziennym. Tabela z angola powtórzona. Słówka wybrane. Czasy przygotowane. Matma przeliczona. Każdy niemal dział. Boję się jedynie tej stereometrii. I planimetrii trochę. Ale myślę, że nie jestem samotna w tych lękach. :)
Plany na jutro? Ściśle określone.
Dziady cz. III , Pan Tadeusz, Gloria Victis, Nad Niemnem, Lalka, Potop, Chłopi, Wesele, Ferdydurke, Dżuma, Inny świat, Zdążyć przed Panem Bogiem, Tango.
Czyli bimbania część druga.
Uśmieechnijmy się. Wyluzujmy. Wszystko dobrze będzie! A jak nie? To się poprawi xD