Pędzel i Kuba z wczoraj, gdy znaleźli złamaną gałąź i się siłowali.
Gruby oczywiście wykorzystywał przewagę masową i się po prostu
kładł, albo zabierał owego kija i biegał jak najszybciej się da, żeby
tylko nie zabrał mu nikt kija. Nie wiem co to za poświata nad nim..
Caly dzisiejszy dzień przeleżałam w łożku. Wstałam koło 10 żeby
coś zjeść, trochę się ogarnęłam i dalej w piżamie poszłam leżeć do
łóżka. Trochę pograłam na telefonie, pogadałam ze znajomymi, nie
obyło się bez śmieszków z Sandra i Martą, bo dzień bez śmiania się
z Marka jest dniem straconym, haha. Nie no żart, jedno z drugiego
zawsze się śmieje, wiec jest porówno. Ale wymyślanie pocisków na
siebie nawzajem zawsze wygrywa, haha. Od 15 siedziałam przed
TV i tylko kanały zmieniałam. Po 20 wyszłam z Klaudią i psami na
dwór, hwila tam i do domu. Teraz oglądam mecz Włochy vs Iralndia,
oczywiście liczę na ładne zwycięstwo makaronów. Na murawie jest
4 z 6 zawodników Juve, więc fajnie, dobrze widzieć swoich, ehehe.
Jutro.. na 10 muszę dowlec swoją dupę na paznokcie, oj bardzo mi
się nie chce. Potem kierunek Elbląg, najpierw McDonald i zestaw
powiększony, bo zachciało mi się szklanki na Euro 2016 i nie widzę
opcji żeby jej nie zdobyć. Potem odbieram mamę z pracy, a na
koniec raczej nie pójdę. Nie zanosi się na to..
Bang!