Arkadia, ja no i Sako z dziś. Bardzo krzywa twarz na tym ujęciu
z filmiku, no ale i tak lepsza niż inna, która wyszła przy zrzucie.
A dzień zleciał. Wstałam o 8, szybkie ogarnianie się, śniadanie i
jakoś po 10 kierunek Elbląg. Mamę podrzuciliśmy do lekarza, a
ja z dziadkiem pojechałam na EUHE dowiedzieć się jeszcze kilku
rzeczy. Na początku lipca zawiozę papiery, a muszę się jeszcze
zarejestrować na stronie, wydrukować podanie, pójść do lekarza
medycyny pracy, żeby potwierdził zdolności i takie tam. Trzeba
też będzie zapłacić wpisowe, ale to już u nich na uczelni jak z
papierami przyjadę. Potem pojechałam z dziadkiem na lody do
Leclerca i posiedzieliśmy tam dopóki mama nie zadzwoniła, że
wyszła od lekarza. A potem kierunek Zastawno. Krilana niestety
nie widziałam bo latał gdzieś po pastwisku, ale porozmawiałam
z panią Renatą no i chyba mam robotę! Jak opiekunka obozów,
na dwa turnusy, jeden na początku lipca a drugi w sierpniu, więc
fajnie. Porozmawiałyśmy trochę, pomiziałam psy i poszliśmy.
Po drodze zajechaiśmy do pani Stasi, tam chwilę byliśmy i do
domu. Zakupy, obiad u dziadków, potem szybko do siebie i na
16 do stajni. Srokata dzisiaj wredna.. jej alergia dzisiaj tak się
dawała we znaki, że myślałam, że płuca wypluje. Chciała tylko
stepować, kłus ledwo co a galopem może z 20 metrów poszła.
Wjechałam na chwilę do stawku, potem ją rozebrałam, poszłam
na trawę, ta pojadła, potem się wytarzała i poszła na pastwisko.
Następnie Werka dała mi Sako do występowania po treningu,
więc powoziłam się na nim. W końcu jakiś duży koń, haha.
Potem relaks, ogarnięcie sprzętu i do domu. Spacer z psem,
kąpiel no i teraz oglądam CSI: Las Vegas. Ale chyba zaraz
włączę Przyjaciół. A jutro.. rehabilitacja i czyszczenie auta.
Bang!