pulpety
pare dni nie pisałam, jakoś brak siłków
w piątek dzień w pracy, ale za to po niej pojechałam z Pati do jej kunia, w końcu trzeba było poznać Bastionka
ale Rinem zajęłą się wtedy ciocia Paula no i dostał w dupkę
ale podobno nie było tak tragicznie
wczoraj all day stajnia, w większości prowadzenie jazd
udało mi się powoli zacząć naprawiać Xymene niemożliwe staje się możliwe
powrtoty na lonże nie zawsze oznaczają że jest sie początkującym, a poprawiają mega dosiad
na koniec dnia wsiadłam na zgreda, dziwne zakwasy nie pozwalały mi usiąść swobodnie i mocno
choć najgorzej nie było, jakoś siedziałam
w przejsciach nieco dziwnie
ale za to udało się nam robić oszukane lotne a dlaczego oszukane?
już tłumaczę
z tym koniem współpraca jest nieco dziwna, bo ma on często dość dziwne pomysły i swoje teorie
by zrobić lotną i żeby zadu nie poprawiał po kroku czy też paru krokach
nie wiem jak bardzo silną łydkę bym musiała mieć zeby go przepchać
a więc co robię, żeby go oszukać?
z początku galop, przejscie, galop na drugą nogę...mnóstwo tego
a kiedy chcę wykonać zmiane, jadę sobie galopikiem, siadam mocno jakbym chciałą przejść do wolniejszego chodu,
skracam i w ostatniej chwili jak już ma być przejscie, albo jest go jedynie jeden krok (jakby zrównał przednie nogi)
zmiana na drugą strone
dzięki temu ani sie nie jara tak zmianą, ani nie tracę go z pomocy i wizualnie wygląda to o wiele lepiej bo nie poprawia zadu
hahahha, koniec wykladu
dziś mogłam sie wyspać, aż do 8/10, a od południa stajnia
jazdy, jazdy, jazdy i jeszcze raz jazdy
w ciagu dnia była Marta, zajęłą się grubaskiem wylonżowała, pojeździła
stwierdziłam, że przydałoby sie tak z dwa razy tyg lonżować go przed jazdą albo tylko lonżować
żeby nie zapomniał jak ładnie chodzi i żeby nie zniknął mu ten grzbiecik
a od jutra aż do środy jeszcze wolne bo maturyyyyy, a mnie to czeka za rok
ale póki co korzystamy z wolnego
planowana jazda, a potem lonżuje sie z Monią, robimy sobie dosiady i we wtorek to samo
mus ładnie siedzieć