A jutro podróż ulicami wielkiego miasta :) W planie makdonaldy, kfc i piwo nad Wisłą, ale nie dla mnie, nie, nie... ODCHUDZAM SIĘ i już trzeci dzień jestem na diecie. Co prawda dziś budziłam się przez jakieś trzy godziny starając się nie zasnąć na pulpicie, a potem na krześle, ale ogólnie czuję się dobrze. Najgorsze, że nie mam wagi i nie widzę postępów, chociaż Mefju zauważa. Na dodatek było dziś to DZIEWIĘTNAŚCIE STOPNI. Lato po prostu.
A na zdjęciu tak wygladam gdy rozmawiam przez telefon z Mamą, albo Pauliną (bo obie przerwaly nam wypas nadrzeczny ;) ).
I nie kupujcie Coli Light, tylko Colę Zero. Smakuje jakieś osiemset razy lepiej.