Zdjęcie przedstawia dwóch najwspanialszych słodziaków roku 2011.
Zastanawiam się dlaczego większość moich wpisów składa się z pytań, w szczególności retorycznych. Sama nie wiem.
Te wakacje przyniosły tak wiele dobrego, ale zarazem tak wiele cierpienia. Tęsknie za niewygodnym łóżkiem, z którego spadał każdy kto tylko na nim usiadł, za komarami, które kąsały o każdej porze dnia i nocy w najmniej dogodnych miejscach, tęsknie za niekończącym się deszczem, który sprawiał, że moje łzy nie wyróżniały się zbytnio z otoczenia, za Sz.P.Jackiem W., który swoją złośliwościa rozjaśniał każdy pochmurny dzień, za herbatą i kanapką z masłem, które codziennie przygotowywali mi Monika z Olkiem, za nocne plotki z Zuzą i Dominiką, za hug'ami z Michałem, za leżeniem na pomoście i oglądaniem pochmurnego nieba z Maksem, za wyrozumiałością Kacpra i za możliwością wypłakania się w jego rękaw, nawet za Niczke.
Jedyne co teraz trzyma mnie przy życiu to myśl, że jadę na 2 dni do Warszawy do Moniki i czeka mnie spotkanie z Maksem, Kacprem, Maćkiem i Kubą.
Warszawo? Nadchodzę!