A tak Martucha wygląda w niedzielę, kiedy nie ma sił by wstać i się ogarnąć.
O mamo, osłabienie organizmu.
Cuuudownie. Zmęczenie odczuwam x2, nie mogę odpocząć w internacie, mimo tego, że śpię.
I tak nie daję rady, nie wiem co się dzieje.
Brakuje mi misiaka, tęsknie.
Mimo tego, że jest obok, czuje, że mi go za mało.
Jestem dumna i nie mogę się napatrzeć.
Swoją drogą niedługo Dęblin, później kino czyli zwalniamy tempo.
Idealnie.
Chcę zostać w domciu, na tydzień.. Wrr..