chujowe zdjęcie, stare jak świat, ale z Gosią, więc na propsie ;)
chujnia z grzybnią, do tego jakieś smuty, ogólnie.. jakiś niemrawy wieczór. czyżbym się od kogoś uzależniła? czyżby dzień bez tej osoby był stracony? jeżeli tak, to chujnia z grzybnią x2.
ostatnio zauważyłam, że ogólnie spoko, że zaczęłam żyć chwilą, cieszyć się tym co mam i obecną chwilą, spoko, że cały czas cieszę mordę, że niczym się nie przejmuję, nic nie biorę do serca, nie psuję sobie humoru pierdołami.. ale w tym wszystkim straciłam cele, marzenia, wszystko do czego dążyłam. teraz żyję bez żadnych perspektyw nie martwiąc się nawet o kolejny dzień.. i szczerze mówiąc źle mi z tym. może z czasem się przestawię i będzie wszystko okej, bo w sumie życie, które mam teraz jest dużo łatwiejsze i.. praktyczniejsze, ale gdzie podziało się to wszystko na czym mi zależało.. i ci wszyscy ludzie na których mi zależało. a może to wszystko co działo się do tej pory było tylko po to, żebym była dokładnie tu gdzie jestem? może wcale nie powinnam się martwić obrotem spraw? ciekawe jaką grolę w życiu gra przeznaczenie, a jaką nasze decyzje.. czy to drugie bierze się z tego pierwszego?
taaaaaaak, włączyły mi się rozkminy w nocy, tysiąc pytań bez odpowiedzi i herbata oraz kanapki. adios.