No cóż. Zdjęcie idealnie oddaje mój nastrój. Umieram dzisiaj z bólu. Wręcz zdycham. W szkole nie byłam, nauki dużo a tu jeszcze do konia trzeba. A ja myślałam głupia że jesień mnie już gorzej dopaść nie może.
Jako że dzisiaj dzień darmowej wysyłki to zamówiłam w końcu coś dla siebie. Bryczesy Pikeur Lugana i rękawiczki. No dobra, dla Segana też coś jest. Kaloszki. Nie mogłam się powstrzymać. Niedługo mam nadzieję zamówię mattesa pod siodło w odpowiednim rozmiarze. Wkurwienie dalej mi nie przeszło, może jest mniej intensywne.
Wiadomość od Seganowego dietetyka jeszcze nie przyszła, czekamy. Spadam się uczyć i dalej umierać. Dobranoc.
WITAJ UKŁADZIE KRWIONOŚNY (którego notabene nigdy nie mogę się nauczyć, od gimnazjum)
"hahahahah, mój koń przynajmniej nie łyka"