Większość weekendu spędziłem przy tym "cudzie" powyżej. Słuchałem go kilka razy dziennie, co by prawidłowie zdanie na jego temat sobie wyrobić. Momentami monotonny, momentami interesujący, momentami intrygujący i energiczny. Przede wszystkim subtelny i rzetelny.
Pomimo tego, że większość weekendu spędziłem w domu, był on pełen różorakich doznań. Szczególnie piątek. "Król Lew" przejdzie do historii jako mistrz udanego soundtracku. Hakuna Matata przyda się większośći z Was, więc warto zapamiętać te dwa słowa! Ponadto ten film jst ponadczasowy, magiczny i dla mnie, już na długo niezapomniany.
Reszty dnia nie skomentuję, chociaż było zielono i jakże interesująco.
Sobota: słuchamy i wyrabiamy opinie i zastanawiamy się przez 3 godziny, czy pijemy wódkę, czy też nie. Starzeję się, bo doszliśmy do wniosku z chłopakami, że nie pijemy. Ogólnie czujecie ten schemat? Kupić litra wódki w piątek i do niedzieli go nie wypić?
Dziś słuchanie i zwieńczenie słuchania i oczekiwanie na notatki, żeby stwierdzić, że i tak się nie będę uczył.
Weekend wspaniały.
Hakuna Matata!