Nigdy nie wiadomo kiedy wiatr zdmuchnie świeczkę.
Czasem może być za późno by się przy niej ogrzać.
Powinniśmy dbać o to co mamy,
o czego braku nawet nie potrafimy sobie wyobrazić.
Warto pomyśleć PRZED tym jak stracimy możliwość
zadbania o to co cenne, co wiemy, że jest
i myślimy, iż zawsze będzie.
Życie potrafi być wredne.
Mimo to trzeba przez nie przejść z uśmiechem,
nie przejmując się nazbyt wszystkim,
nie porywając się niektórym emocjom,
przez które możemy zaburzyć nasze szczęście.
Doceńmy co mamy, nim to stracimy.
Czasem niewiele starczy, podświadomie odpychamy to,
czego w głębi duszy pragniemy.
I tak tego nikt nie przeczyta.
Mógłbym napisać nawet testament i się zabić,
a i tak długość notki spowoduje, że na sam rzut oka
się powie "później", albo w ogóle się ją przewinie.
Wiele ludzi tak robi.
Hmmm...
Powracając do poprzedniego tematu:
nie zauważasz tego, że w Twojej lodówce jest jedzenie,
że masz kilka ścian dających Tobie schronienie,
złościsz się na rodziców, rodzeństwo, przyjaciół,
kłócisz, rozmawiasz, przebywasz,
lecz nie powiesz, że kochasz, lubisz, jak dobrze się Tobie czas spędza.
Zauważasz dopiero wtedy,
gdy lodówka staje się pusta,
gdy zostajesz w nocy bez schronienia,
gdy ludzie odchodzą...
Lodówkę napełnisz,
schronienie znajdziesz,
lecz czy "odzyskasz" tych samych ludzi?
Wiem, że powtarzam to samo w kółko,
lecz zadaj sobie pytanie
"Czy na pewno wiem o co chodzi?
Czy rozumiem?
Czy doceniam?
Czy mogę zrobić coś więcej?"
Strach.
To jest przeszkodą, czyż nie?
Teraz kolejne pytanie:
"Kiedy bardziej mogę żałować?
Kiedy spróbuje?
Czy kiedy nie spróbuje, a stracę?"
Lepiej próbować...
Zdecydowanie.
Przynajmniej nie powiesz sobie
"ŻAŁUJĘ"