Cześć wszystkim, niedawno wstałam, zjadłam śniadanko i leże z komputerem. Wczoraj dodałam notkę z moją historią.. pisałam ją ok. godziny... teraz patrzę, notki nie ma.. Pewnie jakiś błąd, lub źle wczora dodałam. Powodzenia dla mnie. A więc zabieram się za to jeszcze raz, co przyjemne nie jest. Dziś napiszę wszystko w skrócie.... Sama nie wiem od czego mam zacząć, postram się od początku,m od dzieciństwa. Piszę tą historię, ponieważ unzałam, że nią zamkniemy temat.
Już jako małe dziecko doznawałam "tortur". Mam o 2 lata starszego brata. Gdy my dorastaliśmy, gdy toczyło się nasze dzieciństwo, okres w którym potrzebowaliśmy ojca.. nie było go. Siedział w więzieniu, gdy my go potrzebowaliśmy. Gdy miałam 10 lat, pokazał się w domu.. zaczęło wię piełko Bił nas, bił mame, brata, mnie. Nie raz chodzi mi przed oczami obraz mamy urodzin. Gdy miała rozwalony nos, który tłumaczyła poślizgnięciem się przed sklepem...Nie raz mama zgłaszała to na policję, ale za każdym razem, za pomocą jego "słodkich oczek" i żałosnych przeprosin wycofywała wszystko... Mogła zakończyć piekło.. ale nie, po co ? Gdy byłam w 6 klasie. Tata zaczął brać narkotyki i nimi handlować. Nie raz, idąc podwórkami, ulicą, na mieście słyszałam za plecami "oo córka Gringa idzie" , "popatrzcie kogo mu tu mamy" , " młoda Gringa". Non stop słuchałam takie komentarze z ust nieznanych mi ludzi. Co prawda mieliśmy przez to pieniądze... ale po co one ? zawsze chciałam mieć romalny dom, ojca.. tak jak moje koleżanki. Piękny dom, piękna rodzina, wspólne obiady. Marzyło mi się to zawsze. Nie zapominajmy, że przez ten okres jego "narkomani" również znęcał się nad nami. Ciągnęło się wszystko miesiącami.. Gdy nastąpił dzień. Straszny dzień. Między 5/6 nad ranem "wbili" do naszego domu CBSi (antyterroryści) . Zaspane dziecko... nie wiedziałam o co chodzi, nie wiedziałam czemu wgl. przyszli do naszego domu ludzie ubrani na czarno, z pistoletami.. Okazało się, że szukają taty. Znaleźli go na działce. Zamknęli go. Co się ptm okazało ? Mój tata, osoba, którą mimo wszystko kochałam... był szefem gangu narkomanów w moim mieście i okolicach. Wszystkiego gazety o tym pisały... internet.. Przechodzą koło kiosku.. widzi gazeta " ***** *. Zatrzymamy" itp. Nauczyciele w szkole wiedzieli, miałam ochotę się tam nie pokazywać. Ale postanowiłam nie obwiniać się błędami ojca. Gdy brat z mamą jeździli do niego na odwiedziny, ja siedziałam w domu, Nie miałam ochoty go oglądać, aż do dnia, gdy mama zapłąciła zaniego kaucję... Pamiętam ten dzień, gdy nad ranem przyszedł do domu, zapalił u mnie światło po czym kazałam mu je zgasić i odparłam, że go nie znam, Zmienił się., Nie było go z nami z ok. pól roku. Jakieś 2 tygodnie między nim a mną nie było żądnego kontaktu, aż do nia, kiedy potrzebowałam pieniążki, a mamy nie było w domu, Owszem dał, ale to dlatego, że chciałabyśmy zaczeli ze sobą rozmawiać. Co się stało.. miesiąc.. dwa.. trzy zajebiście nawet, jeździliśmy w góry.. było fajnie, rodzinnie,.. mimo przeszłości. I zaczęło się piekło. ZNów to samo.. znęcał się nad nami, widziałam ta nienawiść... przez to wszystko dostałam Tiki ręki.. trzęsła mi sie, gdy się denerwowałam, waliłam nią w ściane, nie czując bólu. Zaczęło się to, gdy siedziałam skulona na głóżku, słysząc krzyki mamy.. Poszłam z mamą do psychologa. Dostałam psychotropy.. Przez pewnien okres nie mogłam spedzać czasu w dużej ilości osób.. bolała mnie od tego strasznie głowa, trzęsła się ręka. Zdarzało się, że kogoś uderzyłam. Przez pewnien czas.. brałam te tabletki, raz na jakiś czas słyszałam w głowie taką monotonność, krzyki mamy.. za dużo tego było. ściskałam pięść, aby się opanować, przez co zostawały mi bolesne ślady. Mama obiecała, że rozwiedzie się z tatą.. ale chciałą poczekać, aż pójdzie siedzieć (płacąc za niego kaucje, mógł przebywać w domu do ukończenia wszystikich spraw itp.). Nastała cisza w domu, spokój, znów wszystko dobrze.. taka monotonność... Monotonność mnie wykańczała od środka. Była ze mną cały czas przyjaciółka, która nie pozwalała na zrobienie żadnego głupstwa. Było dobrze, aż do dnia.. Około 2 tygodnie temu. Opowiem wam cały dzień. Wstałam rano, byłam wypoczęta, o świetnym humorze, zjadłam śniadanie, włączyła na TV muzykę, tańczyłam , śpiewałam. Pomyślałam sobie, że posprzątam w całym domu ! zrobie obiad, rodzice wrócą z pracy, będą ze mnie zadowoleni :> Podliże się, może coś dostane XD. Sobie myślę, uszykuję w salkonie na stole obiad.. zjemy razem, zadzwonie po brata, może jakiś film.. w kończu mogą być po pracy zmęczeni, alko jakaś lekka gra, dla zabicia wspólnego czasu. Sprzątałam w uśmiechem na twarzy, latałam tu i tam., kwiaty, kurze, podłoga, nawet wypastowałam panele. Wyprałam u siebie ręcznie dywan. W domu po prostu cud, miód i orzeczki ! Wracają rodzice. Tata wbliża się ku łazienki i to jeszcze w butach, momentalnie powiedziałam, żeby nie wchodził.. bo jest tam jeszcze mokra podłoga i, że ma nie chodzić w domu w butachm bo sprztałam. Ale nie.. musiał wejść, zdenerwowałam się, poszłam do siebie.. smutna, że nikt mnie nie docenia. Podeszła do mnie mama.. powiedziała, że tata pił coś w pracy, żebym nike wybuchała.. No dobrze.. Po czasie przyszedł listonosz z paczką. Tata odebrał, po czym rzucił nią., WKurzyłam się bo czekałam na moje buty. Krzyknęłam, żeby mi to oddał, po czym zaczął owierać i powiedział, że spali to w piecu.. Byłam pewnia, że to moje buty. Krzyczałam na niego, on na mnie. Otworzył i wyjął garnitur.. zaczął mnie nim dusić i pytać czy to moje buty.. ze złami mówiłam, że nie.. że się pomysliłam, żeby dał mi spokój i się położył.. podarł go. A to był drogi, makrowy karnitur na wesele mamy brata... no ale cóż. Poszłam do siebie.. w domu cisza. Nagle ojciec zaczął kopać w odkurzać, którego nie zdąrzyłam schować. Krzyknęłam, żeby się położył.. po czym podszedł do mnie i zaczął mnie szarpać.. jestem wybuchową dziewczyną i nie dałam sobą pomiatać. Powiedziałam, żę zadzwonie na policje, nie będzie moim ojcem. Uderzył mnie tak mocno.. upadłam na lustro, które się zbiło.. Podbiegła mama, odpychałą go ode mnie,, żeby nic mi nie zrobił. Uderzył ją.. nie mogłam na to patrzeć, wyzywałam go. Biłam go jak tylko potrafie. Przyszedł do domu brat.. zobaczył moje łzy.. mamy.. nic nie zrobił.. dlaczego ? Ze tak powiem "jest po stronie taty" dlaczego ? widzi w nim wzór... którego do jasnej ciasnej kurw..... nie ma.. Powiedział mi kiedyś, że jak wpisuje się jego imie, nazwisko i miejsctowośc w google to nic nie ma, a tata jest.., nie wiem co w tym fajnego... wracając do tamtego strasznego dnia... Rozwalił pół domu.. połamał ławe. Połamał wiatrach strojący.. krzesło. Bił mnie cały czas... upadłam na rozbite lustro.. szkło wbiło mi się w paznokieć, w stopę.. bólu nigdy nie zapomnę... kazał mi isc do łóżka spac.. wzięłąm telefon, napisałam do babci SMS, aby zadzwoniła na policję.. bo ja nie mam jak.. tata usłyszy i coś mi zrobi.. Czekałam na policję z godzinę... przez ten czas z rozwaloną nogą broniłam mamy.. brata w domu już nie było.. Za jakiś czas, tata wszedł do samochodu, w którym się okazało, że siedzi brat.. jeździli sobie.. po czym przyjechałą policja.. taty już wtedy nie było.... gratuluje policji... są za szybcy ... ......nie wiem co się teraz dzieje z polską policją.. sądem itp. Mama byłą pewna rozwodu z ojcem... spakowałą go.. taty bracia przyszli po jego torby., nie było go w domu.. mama powiedziała ze to juz koniec... aż do pewniej nocy, poszła do niego z psem.. nie było jej całą noc.. po czym z nim wróciła.. mówiąc, że tata się leczy.. co prawda, nie podnosi na mnie głosu... nic.. nie dotyka mnie.. nie mam z nim pięknych relacji.. ale ja wiem, że to może być znów monotonność. CO, że się leczy,, znęcał się 10 lat.. i tak będzie cały czas.. Za jakiś miesiąc/dwa idzie znów do wiezenia.. wyjdzie, gdy ja ukończę 18 lat napewno. Minimum 3 lata będzie siedział.. Mama nadzieję, że wtedy mama to zakończy..
Nie napisałam wszystkiego, tylko tak "mniej więcej".. gdyż.. za każdym razem, gdy próbowałam coś jeszcze napisać.. nie mogłam.. boli mnie to. Przepraszam.