Napisałam notę. Długą jak nigdy. I ją wcięło. Teraz już nie wiem co napisać...

  Napisałam, że jest chujowo bo wpadłam w melancholię poprzez słuchanie zespołu The Cure. Potem napisałam, że mimo iż nie jest  tak jak mi sie marzy  to jestem szczęśliwa tak sama z siebie, że kiedyś nie umiałam a teraz umiem. Że kształtuję siebię, że poznaje nowe i że to jest pasjonujące. Że wszystko jest przecież na dobrej drodze. Że kocham wyjeżdżać, że mogłabym jeździć w nowe miejsca co weekend. Że lubie ból nóg kiedy się łazi cały dzień na nich bo jest satysfakcjonujący. Że podobał mi sie nawet ten odcisk na palcu i mokre skarpetki. I rynek o 6 rano i światło latarni odbijające się w mokrym chodniku. I siedzenie z dredami na przystanku i słuchanie opowieści o Międzyzdrojach. I picie na ławce w mini parku wódki żołądkowej miętowej ze sprajtem i gadanie o przeżyciach życiowych z Nim. I zabawa w kto komu naskoczy na stopę, chociaż była głupia, dziecinna i ja ją wymyśliłam. I nie wiem co jeszcze ale tęskniłam za tym aż do środy czyli do wczoraj. Dziś już sprawa uległa przedawnieniu, dziś już jest zoologia, ekologia i ochrona środowiska. To mniej więcej napisałam pod wpływem natchnienia. Lepiej to brzmiało, sensowniej i wiecej było tego ale cóż. Pozostaje mi tylko wkleić link i kolejny raz pomyśleć jak ja niesamowicie marnuje czas, znowu się wkurwić i stwierdzić, że od jutra będzie lepiej, intensywniej i chuj wie jak jeszcze.

http://pl.youtube.com/watch?v=qEx7pkmFc6s