Wspomnienia z Łodzi. Haha. Megazpozytywnie było :*** No i sylwester przed sylwestrem. Może i święta mi nie wyszły, ale za to przed sylwestrem w trakcie i po nie było chyba tak źle ;d
Nie chcę jutro do szkoły. Nie chcę nooooooooooooooooo... Nie chcę patrzeć na niektóre twarze. Nie wiem. Ogarnęło mnie coś w rodzaju strachu, ale to nie jest strach tylko jakiś rodzaj niechcenia, spowodowany świątecznym rozleniwieniem. Nie wiem sama. Tak sobie myślę, że dobrze mi tu gdzie jestem i nie chcę wyjść do ludzi. Dziwne. Wiem.
Nie wyobrażam sobie tego po prostu. No nie wyobrażam. Jak to dobrze, że tylko 2,5 tygodnia, a potam 5 tygodni "wywalone" na szkołę.. Tylko pytanie czy 2,5 tygodnia to jest 'tylko' czy 'aż'? I boję się jeszcze, że jak wrócę po tych 5 tygodniach to już w ogóle się w ten rytm nie wstrzelę. I w ogóle czuję to co we wrześniu.
Jeszcze jutro muszę tak rano wstać na autobus. Jak nie zaśpię to będzie cud :/ Przecież przyzwyczaiłam się do wstawiania o 12.
ale mi się przypomniało:
http://www.youtube.com/watch?v=el0prDXwxQI