Nie tak miało być
cz. 11
-Naprawdę tego chcesz?- mówi już o wiele spokojniej niż przed chwilą.
-Nie, ale nie sadzę, abyś ty chciał w dalszym ciągu spędzać ze mną te dwa tygodnie.
-Nadia- przytula mnie ostrożnie, a ja się nie odsuwam- wiem, że to trudne, ale zaufaj mi. Sądzę, że oboje potrzebujemy odpoczynku. Wsiadaj do auta i nie rób głupstw- w tym momencie wyjmuje mi niedopałka z ręki i niemal wpycha do wnętrza samochodu, w którym słychać Lean On. Ruszamy w drogę, Mateusz wplątuje palce pomiędzy moje. Po kilkunastu minutach zasypiam. Budzi mnie światło docierające do oczu, niechętnie je otwieram i zauważam, że stoimy na przystanku, a obudziło mnie wschodzące słońce. Mateusza nie ma w aucie. Staram się ogarnąć przeglądając się w bocznym lusterku. Marzę o odświeżającym prysznicu i umyciu zębów. Zaglądam do schowka i ku mojej uciesze znajduję tam miętówki. Po chwili dołącza do mnie chłopak.
-O wstałaś- uśmiech- mam dla ciebie kawę- podaje mi nieduży kubek z parującą cieczą.
-Dziękuję, tego mi trzeba- zaciągam się zapachem napoju- gdzie jesteśmy?
-Do Jastarni została nam jakaś godzina drogi. Wyspałaś się?
-Tak, dziękuję. Potrzebuję tylko skorzystać z toalety.
-Okej, to ja zapalę i lecimy dalej- uśmiecham się do niego i kieruję się w stronę budynku z łazienkami.
*
-Mały śpiochu, jesteśmy na miejscu- słyszę i natychmiast otwieram oczy. Niemożliwe, że znów zasnęłam. Odwracam głowę w jego stronę i napotykam jego wpatrzone oczy we mnie niebezpiecznie blisko. Jego usta od moich są dosłownie na dwa centymetry. Wstrzymuję oddech, chciałabym je dotknąć, ale boję się jego reakcji. Kompletnie zgłupiałam po nocnej rozmowie. Zamykam oczy i podejmuję próbę pocałowania go. Odwzajemnia. Czuję ogromną ulgę. Pocałunek staje się coraz bardziej namiętny, przeczesuję jego włosy palcami. Znów czuje to nieznajome mi uniesienie. Po kilku minutach szaleńczego pocałunku opadamy na swoje fotele, oddycham nierówno i płytko, słyszę, że Mateusz także. Dopiero tera zauważam domek, w którym mamy się zatrzymać. Jest piękny, mały, drewniany z okiennicami, wokół niego roztacza się nieduży, zadbany ogród. Nie mogę wyjść z podziwu.