Nie tak miało być
cz. 8
-Mati, muszę lecieć- chaotycznie zbieram rzeczy do torebki.
-Stało się coś? Zrobiłem coś nie tak?- wydaje się być przestraszony.
-Nie, tylko..
-Tylko co?- dopytuje.
-Tylko- czuję jak łzy toczą się z oczu- tylko to wszystko jest nierealne. I sądzę, że nie zasługuję na to.
-Nadia, nie płacz. Proszę cię, wszystko tylko nie płacz. Przepraszam, pośpieszyłem się. Osioł ze mnie.
-Naprawdę muszę jechać- wsiadam na rower i odjeżdżam zostawiając go samego.
*
tak szybko mi uciekłaś i nie odpowiedziałaś. jedziemy? Odbieram wiadomość zaraz po dojechaniu do domu. Głupio mi, że tak uciekłam, bez wyjaśnień. Nie poznaję sama siebie, chłopak mnie całuje, a ja uciekam. Jeszcze niedawno wskakiwałam do łóżka po godzinie znajomości. Idiotka. Siadam na schodach przy wejściu z nadzieją, że może Mateusz po raz kolejny będzie mnie gonił. Zastanawiam się czemu tak zareagowałam i pomału uświadamiam sobie, że jakaś maleńka część mnie właśnie angażuje się w relację z nim. Angażuje się pomimo że się nie znamy, pomimo strachu i wszystkich złych doświadczeń po których przysięgałam sobie, że nigdy więcej. Mateusza nie ma i pewnie nie będzie. Zanim wchodzę do domu odpisuję jeszcze na SMSa. Tak, jedziemy. O której mam być gotowa? Od razu kieruję się do łazienki, szykuję sobie gorącą kąpiel. Co chwila sprawdzam telefon z nadzieją, że Mateusz odpisał, jednak on milczy. Zrezygnowana wchodzę w pianę, która się wytworzyła. Otula mnie zapach truskawek.