Uśmiechasz się, kiedy cię całuję.
cz. 21
-Dzwonię do ciebie i dzwonię, już zaczęłam się martwić, miałaś po powrocie- urywa w pół zdania- Boże kochany, dziecko, jak ty wyglądasz! Co się tu stało?- to moja mama, cholera, mogłam spojrzeć- czuję od ciebie alkohol. Dagmara..
-Mamo- zanoszę się płaczem i wpadam w jej ramiona.
-Ćśśś, nie płacz. Powiedz mi, ktoś zrobił ci coś złego?- stoimy w przedpokoju, ona gładzi mnie po włosach a ja dalej płaczę. Nie zanosi się abym przestała- córcia, serce mi pęknie zaraz.
-Karol- chlipię żałośnie i nie mogę się powstrzymać.
-Co Karol? Skrzywdził cię?- staram się opanować, tylko wtedy będę wstanie cokolwiek jej powiedzieć. Wiem, że martwi się o mnie. Wtulam się w nią mocno, a ona nadal mnie uspokajając prowadzi do salonu.
-Karol. Dziecko. Recepcjonistka. Jak mógł mi nie powiedzieć- tyle udaje mi się powiedzieć przez ściśnięte gardło. Mama patrzy na mnie smutnym wzrokiem.
-Dziecko, tak mi przykro- ściska moją dłoń.
-Spałam z nim i chyba się zakochałam- i znów wybucham płaczem. Mama okrywa mnie kocem. W kuchni robi mi herbatę i kolację. Niepotrzebnie, nic nie przełknę. Stawia przede mną kubek z parującą cieczą i talerz z kilkoma kanapkami.
-Wiem, że nic nie zjesz teraz, ale jak się choć trochę uspokoisz to może będą jak znalazł- kochana kobieta- chcesz, abym została na noc?
-Nie, muszę to sobie ogarnąć. Dziękuję- mówię słabym głosem.
-Drobiazg- uśmiecha się i mnie przytula. W jej ramionach znajduję ukojenie.
*
Mimo ciężkiej nocy spędzonej na kanapie w salonie rano budzę się punktualnie o siódmej trzydzieści. Najpierw korzystam z prysznica, później starannie suszę włosy. Mam lekko podkrążone oczy, zimny prysznic nieco pomógł zniwelować opuchliznę, ale mimo wszystko pierwszy raz od dawna nakładam podkład na twarz. Przed wyjazdem z redaktorem kupiłam ciemniejszy odcień, w razie w, teraz pasuje idealnie. Dokańczam lekki makijaż i jestem gotowa. Do wyjścia zostało mi pół godziny. Wypijam mocną kawę i zjadam kilka truskawek na śniadanie. Lekko się stresuję dzisiejszym dniem, nie wiem jak wytrzymam całe osiem godzin w jednym pokoju z Karolem. Chcę wyglądać idealnie, żeby nie myślał, że z jego powodu się dołuję. Zakładam obcisłe dżinsy i lekko prześwitującą, różową koszulę w ważki. Jestem zadowolona z efektu. Przed wyjściem skrapiam skórę perfumami i zakładam sandałki na wysokim obcasie. Do biura docieram w ciągu dwudziestu pięciu minut. Jak zwykle jestem pierwsza. Przygotowuję sobie herbatę i zabieram się do pracy. Przeglądam tradycyjną korespondencję, kiedy do pokoju wchodzi on. Wygląda jakby nie spał całą noc i dodatkowo pił. Nigdy jeszcze nie widziałam go w takim złym stanie, z podkrążonymi, zaczerwienionymi oczami i szarą cerą.
A.