Od kilku dni czuję rezygnację i zdenerwowanie. Zdenerwowanie spowodowane tym, jak rzeczywiście jest lub moimi wyobrażeniami na ten temat. Nie wiem. Ciekawe jaka jest odpowiedź. Muszę zwolnić. Na ostatniej terapii wypłynął ze mnie wodospad jakichś dziwnych historii i nawet sama nie wiem co miałam na myśli. Przez to mało mi pomogła. Znów zabolało mnie serce i żeby przestało, dostałam maleńkie, drewniane w prezencie. Jest tam tyle emocji. Płaczemy i śmiejemy się. Tkwimy w tym. RAZEM! Nie jestem sama. A poza tym mam tu nową świetną kumpelę i będę miała jeszcze więcej. Dziwnie móc z kimś wyjść. Ostatni wiersz o samolocie na zajęciach o literaturze rozłożył mnie na łopatki. W ogóle - łatwo ostatnio jest mnie rozłożyć. Jestem zmęczona i trochę smutna. Nie wiem, trzymajcie za mnie kciuki, buźki!