Pamiętne 110 km. z Gdańska na Hel... ale to było. Rowerowy rok. Chciałabym żeby już zrobiło ciepło i żeby rowerowe wycieczki się mnożyły. Ostatnie dni to jakaś masakra :D Normalni ludzie raczej nie kłócą się ponad 3 tygodnie. Ważne, że już pogodzeni i dalej papużki nierozłączki. Czuję jakby tych "straconych" tygodni w ogóle nie było - wystarczył jeden dzień, który był w porządku. Już jest stabilnie. Wszystko porobione na bieżąco, co daje mi spokój. No, oprócz studiów, ale jakby cofnąć notki o pięć lat, to się nie zmienia. Dobrze, że niedługo koniec tego przereklamowanego studiowania. Niedawno wiele miałam spotkań z przyjaciółmi, porobiłam miłe rzeczy. Dalej bezalkoholowo. Koncert, góry z rodziną, piwo (bez alko) z przyjaciółmi, zabrałam siebie na obiad i do psychologa. Powiedziała mi dużo mądrych słów, zresztą wiele osób mi je mówi, a ja i tak swoje... jakbym kierowała się tylko i wyłącznie sercem. Zaraz znów przemiłe spotkania. Cieszę się, że pracuję na same nocki. W pracy się wyśpię, a dni w domu są mega długie. Dalej nie zapisałam się na siłkę. Zadzwoniłam do siostry zapłakała i wstydzę się tego :(