Dni mijają jak zwykle w bardzo szybkim tempie, włosy urosły już za obojczyki, w pokoju 3 nowe kaktusy, monstera ma kilka nowych liści, pewnie od ostatniej notki wypiłam z 50 herbat i niestety, więcej byłam niezadowolona niż wesoła. No ale czuję jakąś tam nadzieję, biorę się w garść i jednak tym razem nie mogę powiedzieć, że nic nie robię. Zdałam egzamin, nie mam nic na wrzesień, spędziłam sporo czasu z siostrą, choć na spotkanie rodzinne i pierwszy raz w moim życiu tak kompletne jeśli chodzi o obecność mężów sióstr nie dostałam wolnego. Denerwuje już mnie ta praca, dużo godzin, mało ludzi, ogrom pracy, głodowa pensja xD Zawsze denerwowali mnie ludzie narzekający na pracę - czy o prostu nie mogą jej zmienić? No i jak widać ja też siebie lubię denerwować. Dobra. Wyszło słońce, podmaluję oko i wyjdę po zakupy spożywcze. Paznokcie już wyschły, pranie się kończy. Po wizycie siorki zawsze mam tyle sprzątania, że to aż niepojęte. Muszę jeszcze podlać kwiaty. Zamówiłam sobie ostatnio kilka pięknych koszulek z Medicine. Zaklepałam sobie termin na sesję zdjęciową i na tatuaż. Więc nie ma, że mam mieć teraz chociażby jeden bad day! Będzie ciekawie. A przynajmniej staram się chociaż odrobinę urozmaicać sobie dni, co by ten utracony czas chociaż trochę wykorzystać. A to na przyjemności, a to na rozwój. Szkoda, że tak wiele spraw mnie przeraża i że tak dużo stoi w miejscu. Chyba nie wyjdę do biedro, przecież zaraz odwiedzam moich znajomych. Tylko nie wiem co na obiad. Ciszę się, że mam chwilowy spokój z uczelnią. W głowie nie mam póki co żadnych przebojów do opowiadania. Na zdjęciu mój kot.