tak. czwartkowe bodajże zdjęcie. eva robiła. tyle.
tydzień zleciał jak z bicza szczelił. nawet się nie obejrzałam, a tu znowu weekend. czas ucieka mi miedzy palcami, ot co.
a tak w ogóle, to powrót zimy. kuuurde. zimno, nieprzyjemnie, mokro, wietrznie, błotno, śpiąco <jak się wraca późnym wieczorem. chociaż nie. w dzień też jest śpiąco. taka pogoda już śpiąca po prostu chyba...>.
***
wracam. między płatkami śniegu zapierdalającymi na oślep znikąd ku wszędzie.
***
a tak w ogóle, to jasmine jest chora. pękła jej wczoraj struna :/ biedna... a najśmieszniejsze jest to, że nigdy wcześniej nie pękła mi struna. i teraz za bardzo nie wiem o co zaczepić to śmieszne kółeczko xD także będziemy musiały poczekać na poniedziałkową gitarę. troche przykre, ale prawdziwe. nie umiem zakładać tych pieprzonych strun. możecie się śmiać.
dobra... chyba tyle. cześć
xoxo
aha. sprawy piątkowego artykułu w wyborczej o szicie nie mam zamiaru komentować. bez obrazy, ale żenada i tyle.