Dakar - Hubertus 11.10.2014 Krzywczyce
Fotograf: palomina
(wiem, że moja "twarz" psuje to cudowne zdjęcie, ale cóż...)
Dawno nie pisałam, a to już po Hubertusie 2014! Mój chłopaczek się spisał, wygraliśmy nawet worek paszy ;) Empik jak dla mnie spoko, tylko wariował ogieras. Ogólnie delikatne adhd jak zobaczył inne konie... Zaatakował raz takiego jednego wałacha xdNa szczęście skończyło się szczęśliwie, bez żadnych obrażeń. No ale niestety, szykuje się kastrowanko ;D
Dakar coraz grubszy, ale pomińmy to... Teraz już nie schudnie, choćbym bardzo chciała. Siana musi dużo żreć, bo trawy brak, zima idzie, więc brzuchol rośnie. A pogoda krótko mówiąc do dupy, więc nawet nie ma gdzie galopować. Znaczy się, jest gdzie, ale co to są 3 minuty galopu? Bo za chwilę błoto, śliska trawa, albo inne rzeczy. I jeszcze podków nie mamy, więc trzeba uważać.
Przedwczoraj byłam w terenie. Najpierw w obroty poszedł Empik, toteż pokłusowaliśmy sobie trochę po ścieżkach, potem chwilę na łące. Króciutko, bo niecałą godzinę, ale zawsze coś ;)
Następny w kolejce był Dakarino, który był bardzo podekscytowany faktem, że w końcu może jechać sam w teren ;D Lubimy to Chwila stępa, potem spokojny kłus, aż dotarliśmy do takiego placu dla crossów, gdzie są jakieś tam górki itp. No a, że chłopcy już nie jeździli swoimi "końmi", to my sobie skorzystaliśmy. Przejechaliśmy parę razy całą ścieżkę w kłusie i galopie. Ale jak coś to nie ja xd No i potem wróciliśmy spokojnym galopikiem. Zaoraliśmy także niechcący pole sąsiadowi... No bo tam było takie straszne coś, czego nie było i Dakarek musiał przebiec jakimś dziwnym, powolnym galopem bokiem przez pół pola... Życie. Ale do tego też się nie przyznajemy.