Dzwonek. Telefon wibrujący na drewnianym blacie biurka wydawał tego dnia tak piekielnie głośne dźwięki, że miałem ochotę wyrzucić go przez okno. Podniosłem się do pozycji siedzącej i czując na plecach mroźne podmuchy wiatru zza uchylonego okna natychmiast nakryłem się kołdrą. Znowu mi się śniła. Jeszcze piękniejsza i jeszcze bardziej pociągająca niż zwykle. Znowu staliśmy nie wiadomo dlaczego na polu kukurydzy, w środku lata, w niezwykle cichym miasteczku. To musiała być polska wieś, tak myślę, a przynajmniej Ona musiała być Polką. Tylko Polki są takie piękne. Pamiętam jak stałem tuż za Nią a Ona obróciła się, objęła mocno moją szyję wbijając delikatnie paznokcie w kark tak, że przeszył mnie dreszcz, swoim anielskim spojrzeniem doprowadzała mnie do szaleństwa i wtedy...
Telefon. Tak, dzwoni ten przeklęty telefon. Kto, do jasnej cholery, może dzwonić do mnie o pół do ósmej rano? W sobotę?
Podniosłem aparat i wcisnąłem zieloną słuchawkę.
- Mówi się.
Ton mojego głosu musiał być naprawdę wymowny, ponieważ osoba po drugiej stronie dość długo nie mogła wykrztusić z siebie słowa.
- Tak... Dzień dobry, nazywam się Anna Nowak i jestem operatorem sieci Orange. Jako, że jest pan naszym klientem już od wielu lat, przygotowaliśmy dla pana wyjątkową ofe...
Trzask. Stara Nokia uderzyła o skraj łóżka i z gracją wylądowała na wykładzinie.
Dlaczego oni zawsze wybierają taką durną porę? Nie mogą zadzwonić na przykład po szesnastej? - pomyślałem. Raz faktycznie wtedy zadzwonili. Wtedy kulturalnie odrzuciłem połączenie zamiast użerać się z kolejnymi próbami naciągnięcia mnie na atrakcyjne oferty i maltretowania moich biednych uszu memłaniem na temat wyższości abonamentu nad pre-paid.
Spojrzałem przez okno. Słońce było coraz wyżej, brudne acz kolorowe bloki i wieżowce powoli nabierały barw, a światło odbijało się coraz mocniej od śniegu leżącego na trawnikach i maskach długo nieużywanych samochodów. Gdzieś między pęknięciami chodnika spływał sobie strumyk wody, zapewne z rozpuszczonych hałd śniegu leżących sobie beztrosko od niespełna dwóch tygodni i czekających na dodatnie temperatury.
Wstałem, umyłem się i ubrałem. Zjadłszy miskę płatków z mlekiem, usiadłem przed komputerem i zacząłem pisać nowe przemyślenia.
"Znowu miałem ten sen. Żałuję tylko, że zawsze budzę się za wcześnie. Czy nawet we śnie nie dane mi jest być szczęśliwym? To chyba niesprawiedliwe. Z drugiej strony, kim jestem by decydować o tym co sprawiedliwe, a co nie? Co dla mnie jest dobre, a co złe?
Spójrzcie na otaczającą Was przyrodę. Wyjrzyjcie przez okno i rozejrzyjcie się dookoła.
Świat czasami potrafi być taki piękny w swojej brzydocie."
Przeczytałem kilkukrotnie i wcisnąłem 'usuń'. Tak samo jak wtedy kiedy pisałem poprzednio. I jeszcze poprzednio. I jeszcze.
Minął kolejny, nudny dzień.
* * * * *
Ot, taka mało radosna twórczość związana z moim dzisiejszym nastrojem.
Najbardziej nijaki dzień nowego roku. Nawet nie wiem o czym by tu Wam pomarudzić, nad czym się porozwodzić i czym pochwalić. Może tylko tym, że w tym roku czeka mnie druga studniówka w życiu, tym razem w roli osoby towarzyszącej Iwonki - koleżanki z PKP. ;) Poza tym nic ciekawego tak naprawdę się nie dzieje, ciągle tylko sesja, egzaminy, poprawki, zaliczenia, ćwiczenia, wpisy, kolokwia, testy, wejściówki, zadania i Bóg wie co jeszcze. Czekam tylko na sesję i nareszcie trochę wolnego i odpoczynku...
A zdjęcie wybrałem dlatego, że przypomina mi ostatnie lato, najdłuższe wakacje, moje liceum i przywołuje całe mnóstwo innych fantastycznych wspomnień. Chciałbym wrócić do tamtych chwil...
Tymczasem idę zakuwać rosyjski i niemiecki.
Do następnego!
"So hold me when I'm here
Right me when I'm wrong
Hold me when I'm scared
And love me when I'm gone"
(3 Doors Down, "When I'm Gone")
Inni zdjęcia: 19.7.25 inoeliaZiew Ziew ;) svartig4ldur... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24