Witam serdecznie. Poznajecie tego bajkowego bohatera? To nasze zdjęcie z minionej niedzieli ;). To był fajny wypad, a kolejny weekend znów spędzimy w tym samym składzie.
Czy tylko mnie ten tydzień roboczy przeleciał jak z bicza strzelił? U mnie to był dosłownie moment. Pewnie dlatego, że po moich problemach zdrowotnych i zawirowaniach trenerki w końcu wróciliśmy do pełnego ciągu treningowego, który godzę z pracą zawodową oraz naszymi innymi treningami i obowiązkami. Pracujemy 5 dni w tygodniu, trenujemy wspólnie taniec 3 dni w tygodniu i do tego każde z nas dwa razy w tygodniu ma indywidualne treningi mające zbudować nam piękne mięśnie i nieco poprawić sylwetki. Do tego obowiązki w domu, czas z bliskimi bo przecież nie chcemy się zupełnie wyłączyć z życia towarzyskiego i dni mijają same. Czas mógłby zwolnić, a on przyspiesza.
W tym tygodniu tanecznie skupiliśmy się na hiszpańskim paso doble. Ułożenie ciekawej choreografii open dostosowanej do naszych możliwości nie jest łatwym zadaniem. Jakoś jednak poszło i z pomocą trenerów mamy całość. Teraz pozostaje ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. To żmudny proces, ale gdy coś się kocha robi się to z przyjemnością. Od przyszłego tygodnia ruszamy z amerykańskim jive`m ;).
W pracy wiele się dzieje. Jako wychowawca zerówki (trzeci raz z rzędu) dopinam cenzurki, a do tego kończy się czas mojego awansu zawodowego. Kto jest nauczycielem lub ma go w swoim najbliższym otoczeniu wie, że to ekstremalnie trudny czas pełen wyzwań. Cieszę się, że mam ogromne wsparcie w mężu i spore merytoryczne wsparcie ze strony mamy również nauczycielki. Z nimi sobie poradzę, a jak wszystko się uda czeka mnie piękna nagroda ;). Wczoraj byłam z dziećmi na wycieczce autokarowej w Muzeum Chleba. Dzieci zachwycone ale dużo było zwiedzania więc wróciłam zmęczona. Jako opiekun grupy dzieci trzeba mieć oczy dookoła głowy. Misja zakończona sukcesem, dzieci wróciły szczęśliwe i zmęczone z samodzielnie wypieczonymi bułeczkami. Niech na moje zmęczenie potwierdzeniem będzie fakt, że pisząc to przypomniałam sobie, że w plecaku mam bułkę którą sama zrobiłam na wycieczce :D. Miałam nią poczęstować męża, zje dopiero dziś :P.
Dochodzi 10. Mam już zrobione całe pranie na ten tydzień, schnie w przyjemnym słońcu na balkonie. Dom lśni czystością bo trochę wysprzątaliśmy wczoraj, a resztę dziś. Plan na obiad jest, jak mąż wróci z treningu i zakupów to go zrobimy. Nowa kosiarka przetestowana przez męża, podobno ogień. Pewnie tradycyjnie około majówki odbędzie się pierwsze koszenie naszego rancza w tym sezonie. Lubię to, odpręża mnie. Miło, że od tego sezonu do naszej kolekcji kosiarek dołączy trzecia, znacznie bardziej nowoczesna od pozostałych. Po południu zostaliśmy zaproszeni na kawę i ciacho do przyjaciółki ze studiów i jej męża ;). Ostatni raz widzieliśmy się zimą, trzeba nadrobić. W niedzielę rozdzielamy się. Mąż rusza z kumplem w góry, a ja z moją przyjaciółką będę relaksować się na wycieczce w Pszczynie. Męski dzień kontra damski czyli aktywna fizycznie i słoneczna niedziela. Aktywność fizyczna to dla mnie doskonały relaks dla głowy. Przyda się, bo kolejny tydzień w pracy nie zapowiada się wcale mniej leniwie. Końcówka roku szkolnego to zawsze dużo wyzwań, do majówki jeszcze dość łaskawie, ale później niekoniecznie. Czas występów dla rodziców, festynów, Dzień Dziecka, zakończenie roku połączone z posłaniem dzieci do szkoły, a na to wszystko końcówka awansu zawodowego... . Można narzekać, a można uwierzyć, że da się radę i wszystko jest po coś. Ja jestem z tej drugiej drużyny.
Nie ma na co czekać, biorę się do obowiązków i czekam na męża ze zrobioną wczoraj w muzeum bułeczką. Ale będzie miał ubaw, że o niej zapomniałam :P. Dobrego weekendu!
3 dni temu
23 WRZEŚNIA 2023
19 WRZEŚNIA 2023
10 WRZEŚNIA 2023
31 SIERPNIA 2023
26 SIERPNIA 2023
17 SIERPNIA 2023
1 SIERPNIA 2023
Wszystkie wpisy